Alfie Evans to prawie dwuletni chłopiec, wobec którego lekarze orzekli dotąd nieznaną i niezdiagnozowaną chorobę neurologiczną, która uszkadza mózg. Według medyków narząd ten został zniszczony w 70 proc.
W tej sytuacji lekarze ze szpitala dziecięcego w Liverpoolu, w którym dziecko przebywa od 2016 r., orzekli, że dalsze utrzymywanie go przy życiu za pomocą specjalistycznej aparatury jest niehumanitarne. Rodzice dziecka nie chcą o tym słyszeć i odwołali się od decyzji.
W sprawę włączył się papież Franciszek, który w porozumieniu z włoskim rządem doprowadził do przyznania dziecku i jego rodzicom włoskiego obywatelstwa. Na dziecko czeka miejsce w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Rzymie, w którym zapewniona mu będzie opieka paliatywna tak długo, jak to konieczne. Na podróż dziecka do Włoch wciąż zgody nie chce wyrazić brytyjski sąd, który uważa, że w „najlepszym interesie dziecka jest kontynuacja procedury zakończenia jego życia".
Jednak mimo batalii o życie chłopca w poniedziałek wieczorem Alfie Evans został odłączony od aparatury. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom dziecko nie umarło szybko. To, że sam oddycha, zmobilizowało ludzi na całym świecie do walki.
W Polsce inicjatorem i popularyzatorem akcji walki o życie Alfiego Evansa jest dziennikarz i podróżnik Wojciech Cejrowski. Na jego oficjalnej stronie na bieżąco ukazują się informacje o sytuacji – zarówno te oficjalne od rodziców dziecka (choć tych jest mało), jak i mniej oficjalne od innych członków rodziny dziecka, jak ta z ostatniej nocy, by pod szpital w Liverpoolu przynieść maski tlenowe, bo Alfie słabnie. Obrońcy Alfiego składają pod brytyjską ambasadą w Warszawie i pod konsulatami w innych polskich miastach maskotki, kwiaty i prośby o ocalenie życia dziecka. Pod konsulatem brytyjskim w Krakowie we środę wieczorem Polacy zebrali się na czuwanie modlitewne w intencji dziecka.