Oferta została przedstawiona w środę w Warszawie przez wiceministra obrony USA Johna Rooda. Pozostaje poufna. Ale tego samego dnia podczas przesłuchania w Izbie Reprezentantów wiceszefowa Departamentu Obrony Kathryn Wheelbager powiedziała: – Przedstawiliśmy (Polsce), jak sądzimy, bardzo poważną, solidną ofertę i w tym tygodniu będziemy wspólnie pracować nad jej uszczegółowieniem.
Zdaniem finansowanego przez rząd Głosu Ameryki „idea Fortu Trump jest o krok bliżej urzeczywistnienia". Z naszych informacji wynika, że Amerykanie chcą zwiększyć kontyngent nad Wisłą przynajmniej o 1000 żołnierzy, ale być może znacznie więcej. Dziś średnio liczy on 4,5 tys. wojskowych.
Ale jeszcze ważniejszy byłby zupełnie nowy charakter misji Pentagonu w naszym kraju. Część jednostek stacjonowałaby na stałe, a nie w ramach ciągłej rotacji, jak to jest obecnie. Chodzi przede wszystkim o sztaby dowodzenia, zwiad, zabezpieczenie sprzętu i amunicji, ale także np. jednostki lotnictwa. Jednocześnie rotacyjna obecność innych wojsk, jak brygady piechoty ćwiczącej w Żaganiu, byłaby planowana na wiele lat do przodu, a nie z roku na rok.
– Baza o bardziej stałym charakterze jest potrzebna z uwagi na charakter stosunków, jakie zbudowaliśmy (z Polską), i misji, jaką mają (amerykańscy żołnierze nad Wisłą) – powiedział podczas wspomnianego przesłuchania w Izbie Reprezentantów głównodowodzący siłami USA w Europie gen. Curtis M. Scaparrotti.
Zdaniem Wheelbager negocjacje w sprawie porozumienia potrwają od sześciu do dwunastu miesięcy. Polski rząd wolałby, aby zakończyły się już wczesną jesienią, przed wyborami do parlamentu. Ich zwieńczeniem byłoby zawarcie nowego porozumienia z Waszyngtonem określającego status prawny amerykańskich wojsk w Polsce, ale także podział kosztów ich utrzymania. Być może podpisanie umowy mogłoby się zbiec z rozważanym przez Biały Dom udziałem Donalda Trumpa w obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.