Rządowy Program Rezerw Strategicznych na lata 2013–2017 miał być kluczowy dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa ze względu na sytuację na Ukrainie oraz eskalację walk na Bliskim Wschodzie i spodziewaną falę uchodźców. Został stworzony, ale pozostał na papierze.
„Obywatele nie mogą mieć pewności, czy zgromadzone dotychczas rezerwy okażą się wystarczające w razie rzeczywistego zagrożenia bezpieczeństwa" – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli w raporcie, który poznała „Rzeczpospolita".
Miliony, a nie miliard
NIK krytykuje ministrów finansów i gospodarki w rządzie PO–PSL, którzy nie uruchomili systemu rezerw strategicznych w nowym kształcie, wymaganym przez ustawę.
Chodzi o zapasy, które na czarną godzinę gromadzi Agencja Rezerw Materiałowych (ARM), w tym: żywność, produkty rolne, leki, maszyny, konstrukcje składanych mostów, surowce. W razie klęsk żywiołowych czy innych sytuacji kryzysowych mają zapewnić sprawne funkcjonowanie państwa.
Ustawa, która weszła w życie w 2011 r., wprowadziła zamiast dotychczasowych dwóch rodzajów rezerw – mobilizacyjnych i gospodarczych, jeden – strategiczne. Kluczowy w systemie miał być rządowy program, który określałby m.in. nowy asortyment rezerw, ich ilość i usprawniał ich finansowanie.