„Rząd Beaty Szydło był rządem PiS, a rząd Mateusza Morawieckiego jest rządem Mateusza Morawieckiego" – to pogląd dominujący wśród polityków PiS. Dystans wobec nowego premiera jak dotąd manifestuje się w otwartym krytykowaniu jego szefa dyplomacji za wycofanie z agendy tematu reparacji wojennych od Niemiec.
Na miodowy miesiąc nowy rząd liczyć więc nie może. – W tym rozróżnieniu rządów jest widoczna jakaś zmiana jakościowa – mówił w programie #RZECZoPOLITYCE senator PiS Jan Żaryn. – Idziemy w kierunku koncepcji rządu kanclerskiego, w którym premier ma instrumenty oddziaływania bezpośredniego na swoich ministrów. Nie jest to gabinet resortowy.
Zdaniem polityka PiS silną pozycję premiera widać po obsadzie tych ministerstw, które utworzono na bazie starego resortu rozwoju, bo wyraźnie to jest sfera przypisana wyłącznie jemu. – A nie różnym ministrom posiadającym w swoich resortach różne zaplecza polityczne – dodał senator.
Żaryn podkreślił, że to jeden z problemów „świetnej skądinąd pani premier Szydło". – Tamten rząd nie był stroną do końca samodzielną i samoistną – uznał. – Dziś wydaje się, że pan prezes Kaczyński zdecydowanie przeciął tradycję ostatnich dwóch lat. I podjął jednoznaczną decyzję: „premier Morawiecki jest premierem rządu autorskiego i do niego proszę się zwracać w sprawach rządowych, a nie do mnie".
Senator, zapytany o rolę w rządzie Joachima Brudzińskiego ze ścisłego kierownictwa partii, odpowiedział krótko, że „zaufanie jest rzeczą piękną, ale w polityce musi być podtrzymane odpowiednimi instrumentami".