Beniamin Netanjahu pokonał w głosowaniu partyjnym Gideona Saara, byłego ministra w swoim rządzie, zdobywając poparcie 72 proc. członków partii.
To pierwszy krok do premierostwa w wyniku wyborów parlamentarnych 2 marca 2020 roku, trzecich od kwietnia tego roku. By stanąć na czele rządu po raz piąty, Netanjahu musi jednak nie tylko pokonać swego konkurenta Benny’ego Gantza i jego koalicję Niebiesko-Biali, ale też zdobyć poparcie 61 posłów w 120-osobowym Knesecie.
Dwa razy się to nie udało i jak na razie nie widać powodów, dlaczego miałoby się to udać w marcu.
Co ciekawe, do tej pory nie pomogło Netanjahu zmasowane wsparcie ze strony Donalda Trumpa, który przeniósł amerykańską ambasadę do Jerozolimy, uznał suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan oraz legitymizował cywilne osiedla izraelskie na ziemiach okupowanych, nie mówiąc już o organizacji konferencji bliskowschodniej w Warszawie, gdzie premier Izraela miał okazję zaprezentować się w towarzystwie wysłanników państw arabskich. Wcześniej USA zerwały porozumienie atomowe z Iranem. Stąd liczne plakaty przed dwoma tegorocznymi wyborami do Knesetu, na których Netanjahu jawił się w towarzystwie prezydenta USA.
Nie zabrakło także plakatów z Władimirem Putinem. On również okazał wielkie wsparcie Netanjahu, przekazując szczątki izraelskiego żołnierza, który zginął trzy dekady wcześniej w Libanie. Zalazły się na terenie Syrii, o czym dowiedział się izraelski wywiad. Putin wysłał tam swych żołnierzy, którzy wywieźli szczątki do Moskwy, skąd trafiły do Izraela kilka dni przed kwietniowymi wyborami do Knesetu.