We wtorek rozpoczęło się pierwsze posiedzenie Sejmu IX kadencji. W wygłoszonym orędziu prezydent Andrzej Duda apelował o parlamentarny język debaty.
- Proszę o taki język, który nie będzie obrażał. Proszę, żeby język debaty nie był radykalny, żeby był językiem szacunku - mówił. - Bardzo proszę, żeby zachowania, które mają miejsce w Sejmie były zachowaniami o charakterze twórczym, a nie zachowaniami o charakterze destrukcyjnym, żeby zachowania także nie gorszyły - dodał.
Czytaj także:
Relacja z pierwszego dnia posiedzenia parlamentu
Krzysztof Śmiszek był o orędzie prezydenta pytany w #RZECZYoPOLITYCE. Poseł Lewicy ocenił, że swym wystąpieniem Andrzej Duda "na pewno próbował zyskać politycznie". - Na pewno to był, taki nieoficjalny, ale mimo wszystko z przytupem, start jego kampanii prezydenckiej - powiedział. Według niego, prezydent w przemówieniu próbował pokazać się jako mąż stanu, mąż opatrznościowy, osoba, która łączy, a nie dzieli.- Trochę mu to wyszło, ale niestety trochę mu to nie wyszło - komentował poseł.
Zdaniem Śmiszka, Andrzej Duda popełnił "duże faux pas", nie witając obecnego na galerii sejmowej byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Po zwróceniu mu uwagi przez przewodniczącego SLD Włodzimierza Czarzastego, prezydent wrócił na mównicę i podziękował Kwaśniewskiemu za obecność.
Krzysztof Śmiszek mówił, że wystąpienia prezydenta słuchał "z życzliwością". Wyraził ubolewanie, że "tego typu przemówienia" nie mają przełożenia na rzeczywistość". Zdaniem posła, obecny prezydent nie jest osobą, która łączy społeczeństwo. - Ja nie kupuję tej narracji prezydenta. Na sześć miesięcy przed wyborami już nie można zmyć z siebie tej twarzy posłusznego wykonawcy poleceń z Nowogrodzkiej (siedziby PiS - red.) - powiedział Śmiszek.
Odnosząc się do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, iż wypowiedzi posłów opozycji świadczą o końcu opozycji totalnej, Śmiszek wyraził nadzieję, że w nowym Sejmie będzie inaczej niż w starym. Przyznał, że był zszokowany zachowaniem niektórych posłów opozycji, którzy we wtorek okrzykami zakłócali wystąpienia m.in. premiera Mateusza Morawieckiego. Dodał, że choć Morawiecki, Kaczyński i marszałek senior Antoni Macierewicz nie są "z jego bajki", to nie podoba mu się traktowanie najwyższych urzędników państwowych "per noga". - Lewica będzie surowym recenzentem prawicowych rządów, ale nie będziemy na pewno wpisywać się w uliczne zachowania, które nie przystoją w Sejmie - zadeklarował, mówiąc o posłach Lewicy.