W oświadczeniu policji stwierdzono, że trzech deputowanych zostało zatrzymanych i oskarżonych w sobotę o utrudnianie pracy miejscowemu parlamentowi podczas potkania 11 maja w sprawie odłożonego obecnie projektu ekstradycji, który wywołał trwające już pięć miesięcy protesty.
Pozostali otrzymali wezwanie do stawienia się w sobotę na posterunkach policji w celu aresztowania.
Parlament Hong Kongu jest w połowie demokratyczny. Połowa deputowanych jest wybierana przez naród, a druga połowa - przez komisje w dużej mierze sprzyjające Pekinowi. Wybory do rad okręgowych w Hongkongu odbędą się 24 listopada, przy czym propekiński obóz spodziewa się znaczącej porażki.
- Wybory lokalne są jak referendum, które pozwoli mieszkańcom Hongkongu wyrazić swoje poglądy na problemy społeczne, niesprawiedliwy sposób rządzenia i brutalność policji podczas protestów - oświadczyła w sobotę deputowana Tanya Chan. Dodała, że wybory wyślą komunikat także władzom w Pekinie.
Gary Fan, jeden z ustawodawców, który otrzymał z policji wezwanie, oświadczył, że aresztowanie jest "brudną taktyką", która dolewa oliwy do ognia. "To represje polityczne. Ludzie wyraźnie widzą, że Carrie Lam wciąż ukrywa się za policją i obecnie stosuje system prawny przeciwko ruchowi" prodemokratycznemu - powiedział Fan.