– Główne wskaźniki i tendencje w sieciach społecznościowych przeciw (ekwadorskiemu) rządowi były regulowane z Wenezueli, a niektórych (hakerskich) ataków dokonywano z rosyjskich adresów IP – powiedziała minister spraw wewnętrznych Maria Paula Romo w wywiadzie dla miejscowego wydania „El Comercio”.
Na początku października w Ekwadorze wybuchły gwałtowne zamieszki. Detonatorem stało się zniesienie dopłat do cen paliw, które kosztowały budżet rocznie ok. 1,3–1,4 mld dolarów.
Uporządkowanie finansów państwa znajdujących się w stanie chaosu po rządach lewicowego prezydenta Rafaela Correi było warunkiem udzielenia krajowi kredytów przez międzynarodowe organizacje finansowe. Ekwador zaś chciał je otrzymać, gdyż – jak wszystkie kraje wydobywające ropę – został mocno dotknięty wahaniami jej cen. Początkowo prezydent Lenin Moreno (mimo dźwięcznego imienia wyznający liberalne wartości) zamierzał podnieść VAT, ale w końcu ekipa rządząca zdecydowała się na podwyżkę cen paliw.
Ale rządowe dopłaty do nich mają 40-letnią tradycję i poziom życia znacznych grup ludności (w tym Indian mieszkających w dżungli, w głębi kraju) od nich zależy. Po zniesieniu dotacji cena paliw podskoczyła dwukrotnie. Decyzja rządu wywołała gwałtowną, ale spontaniczną reakcję społeczeństwa. Partie opozycyjne początkowo nie poparły protestów, a potem dystansowały się od nich zaniepokojone ich gwałtownością – za wyjątkiem zwolenników byłego prezydenta Correi.
– Setki ludzi napadały na wojskowych, szyby naftowe, zbiorniki wodne, obiekty telekomunikacji, media. (…) Były 202 porwania, porywano dziennikarzy – opisywała minister Romo, znana wcześniej jako wojująca feministka. Według niej „nie był to scenariusz zamachu stanu”, ale „scenariusz destabilizacji rządu”. W prawie dwutygodniowych rozruchach zginęło osiem osób, co najmniej 1300 zostało rannych, a ponad 1150 – aresztowanych. Ataki na pola naftowe doprowadzały chwilami do ograniczenia wydobycia o 10–30 proc. Dochody zaś z ropy naftowej stanowią ponad 25 proc. wpływów budżetowych. W trakcie rozruchów władze centralne musiały przenieść się ze stolicy Qiuto do leżącego 400 kilometrów na południe portu Guyaqiul.