Dzień dobry, dzisiaj w #RZECZoPOLITYCE Marcin Duma, czyli szef IBRiS-u wykonującego badania opinii publicznej. A rozmawiamy o końcówce kampanii, bo chyba się porobiło coś z tymi sondażami. Nie wiadomo kto prowadzi, nie wiadomo dlaczego to się zmienia. 
Dzień dobry. W zasadzie to problem z sondażami polega na tym, że na rynku mamy sporo różnych pracowni, w tym także takich nowych pracowni. I wyniki są bardzo skrajne. Skrajne wyniki pokazują...W zeszłym tygodniu mieliśmy taką sytuację. Z jednej strony mamy 11 punktowe prowadzenie Koalicji Europejskiej, a z drugiej 7. czy 8. procentowe prowadzenie PiS-u. Mamy dwa zupełnie sprzeczne sondaże. Natomiast, żeby być uczciwym przy robieniu takich sondaży, trzeba mieć świadomość, jak one są robione. Że mamy sondaż, gdzie PiS bardzo wysoko prowadzi z KO, to jest sondaż robiony metodą wywiadów bezpośrednich. Czyli tam, gdzie ankieter, zamiast połączenia telefonicznego czy łącza internetowego, spotyka się z respondentem i w ten sposób przeprowadza z nim wywiad. I w tych wywiadach, co zresztą jest napisane w raporcie z tego badania, jest tak, że PiS wychodzi znacznie mocniejsze, przy czym to nie chodzi o to, że to jest efekt PiS, tylko badania face to face w ogóle. Partia, która aktualnie rządzi, wypada lepiej. Czy to będzie CBOS czy to będzie Kantar...
Dlaczego? Bo badający oczekuje od niego wskazania partii u władzy?
W badaniach face to face mamy trochę mniejsze poczucie anonimowości jako respondenci, niż w tych badaniach, gdzie z ankieterami rozmawia się za pośrednictwem połączenia telefonicznego, które trochę nas anonimizuje czy internet, który anonimizuje nas jeszcze bardziej. Tutaj spotykamy się z drugim człowiekiem i trochę przed nim gramy. To znaczy, nawet podczas robienia tego wywiadu prezentujemy się tak, jak myślimy, że ten ankieter będzie nas lepiej oceniał. 
To jest pozostałość PRL chyba...
Znaczy to w ogóle jest polska specyfika. Bo są inne kraje, mamy doświadczenia w realizacji badań na przykład we Włoszech czy na Węgrzech, w Niemczech czy we Francji. Co kraj, to obyczaj. W jednych krajach wywiady face to face dają znacznie lepsze efekty, a telefoniczne gorsze, a specyfika polska jest dokładnie odwrotna. Dodajmy, że to nie jest podział na stare kraje Unii czy postkomunistyczne, i zachodnią Europę, tylko to jest trochę bardziej zróżnicowane i zależy od cech narodowych. Bo na przykład nasi przyjaciele Węgrzy, znacznie lepiej radzą sobie i dużo trafniej potrafią prognozować wyniki wyborów na podstawie wywiadów face to face, bezpośrednich.