Beto O’Rourke: Nikt tak nie zbiera dolarów na kampanię jak on

46-letni Beto O’Rourke, liberalny polityk z Teksasu, dołączył do sporej już grupy demokratycznych kandydatów do Białego Domu. Jest mistrzem w przyciąganiu dotacji.

Aktualizacja: 19.03.2019 15:46 Publikacja: 19.03.2019 15:37

Beto O’Rourke

Beto O’Rourke

Foto: AFP

Aleksandra Słabisz z Nowego Jorku

O’Rourke ma mniejsze osiągnięcia politycznie niż pozostali kandydaci, ale cieszy się dużym oddolnym zainteresowaniem wyborców. Zasłynął już w ubiegłym roku, gdy ubiegał się o miejsce w Senacie (przegrał nieznacznie z jednym z najbardziej znanych republikanów Tedem Cruzem). Zebrał rekordową jak na kampanię do Senatu sumę 80 milionów dol., większość z drobnych dotacji.

Teraz wykazał się jeszcze większym osiągnięciem. Przez pierwszą dobę od oficjalnego ogłoszenia, że chce kandydować na prezydenta, zebrał aż 6 136 763 dolary, żadnemu demokracie się to nie udało.

Przed listopadowymi wyborami do Senatu prowadził kampanię opartą na internetowym fundraisingu oraz bijącym rekordy popularności relacjom wideo w mediach społecznościowych, w których dzielił się wszystkim – od polityki po wizyty u fryzjera i w pralni. Dzięki tysiącom selfies nawiązał kontakt z masą wyborców.

O’Rourke stał się wschodzącą gwiazdą Partii Demokratycznej, mimo że nie pokonał Cruza, reprezentującego Teksas w Senacie od 2013 r. Zyskał duży rozgłos w republikańskim stanie, chociaż nie krył poparcia dla ograniczenia dostępu do broni oraz protestów ruchu Black Lives Matter.

Beto O’Rourke uważany jest za polityka z charyzmą, porównywany nawet jest do Baracka Obamy, który – zanim zaczął się ubiegać o fotel prezydencki – był mało znanym senatorem. W jednych kwestiach zalicza się do liberałów, bo np. popiera prawo do aborcji, a przeciwny jest budowie muru na granicy z Meksykiem; w innych do libertarian, bo przeciwny jest nadmiernej regulacji oraz stawał po stronie środowisk biznesowych w głosowaniach kongresowych dotyczących nadzoru i opodatkowania sektora finansowego.

„To będzie bardzo pozytywna kampania, której celem jest wydobycie tego, co najlepsze z każdego z nas” – powiedział O’Rourke, gdy oficjalnie ogłosił w ostatni czwartek, że ubiega się o prezydenturę. „Nieważne dla mnie są wasze przekonania, religia, i wszystko inne oprócz tego, że wszyscy jesteśmy Amerykanami” – dodał, uderzając w ton jedności i wspólnoty charakterystyczny dla Obamy.

Część jego uroku polega na tym, że umie utożsamić się z młodymi ludźmi. Jeździ na deskorolce, w trakcie studiów grał w grupie punkrockowej, a po studiach, by utrzymać się w Nowym Jorku, imał się różnych zajęć, od opieki nad dziećmi po transportowanie dzieł sztuki. Ustatkował się dopiero, gdy wrócił do rodzinnego El Paso, gdzie założył firmę komputerową i w latach 2005–2011 zasiadał w radzie miasta. W 2012 r., kreując się na kandydata zmiany, wygrał wybory do Kongresu, pokonując Silvestre’a Reyesa, reprezentującego jego dystrykt w Waszyngtonie przez osiem kadencji.

Zasiadając w Kongresie, głosował głównie po linii demokratycznej, od czasu do czasu wyłamując się z partyjnej ortodoksji. Na przykład, w 2014 r. skrytykował dekret Obamy oferujący pozwolenia na pracę dla pięciu milionów nieudokumentowanych imigrantów. „Cel jest szlachetny, ale droga jego uzyskania jest trudna do zaakceptowania” – powiedział.

„New York Times” podkreśla, iż mimo trzech kadencji w Kongresie O’Rourke nie może pochwalić się wieloma osiągnięciami legislacyjnymi, a w porównaniu z rywalami w tych prawyborach, takimi jak senator Bernie Sanders czy Elizabeth Warren, były kongresman z Teksasu nie ma żadnej wyróżniającej go propozycji.

Kampania wyborcza to okres, w którym bezlitośnie wytykane są wcześniejsze potknięcia i przewinienia. Media przypominają, że O’Rourke za młodu został aresztowany za jazdę pod wpływem alkoholu.

W ubiegłym tygodniu wyszło na jaw, że jako nastolatek należał do najstarszej grupy hakerów amerykańskich o nazwie Cult of the Dead Cow. Grupa ta znana była z udostępniania narzędzi umożliwiających przeciętnym użytkownikom hakowanie komputerów z systemem operacyjnym Windowsa. 

Członkowie Cult of the Dead Cow udzielili wywiadu do książki pt. „Cult of the Dead Cow” How the Original Hacking Supergoup Might Just Save the World”, która ma zostać opublikowana w czerwcu.

„Nie ma dowodów na to, że O’Rourke brał udział w działaniach hakerskich, takich jak włamywanie się do komputerów. Ale członkostwo w tej grupie wyjaśnia jego podejście do polityki lepiej niż jego życiorys” – zwraca uwagę John Menn, autor książki, której fragment opublikował Reuters.

„Bycie częścią systemu i możliwość patrzenia na niego krytycznie, a przy tym czerpanie przyjemności z tego, ma głęboką wartość. Cult of the Dead jest tego świetnym przykładem” – powiedział O'Rourke autorowi.

Menn zauważa też, że były haker kandydujący na prezydenta – jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Teraz, po dwóch cyklach wyborczych, w których do Białego Domu i Kongresu dostali się ludzie z nietradycyjnych kręgów, to nie takie nietypowe. „Jednak nie wiadomo, czy Stany Zjednoczone są gotowe na kandydata na prezydenta, który jako nastolatek skradł połączenie internetowe, napisał kryminał fantasy, w którym narrator potrąca dzieci na ulicy, i który rozważał istnienie społeczeństwa funkcjonującego bez pieniędzy” – pisze Menn.

 

Aleksandra Słabisz z Nowego Jorku

O’Rourke ma mniejsze osiągnięcia politycznie niż pozostali kandydaci, ale cieszy się dużym oddolnym zainteresowaniem wyborców. Zasłynął już w ubiegłym roku, gdy ubiegał się o miejsce w Senacie (przegrał nieznacznie z jednym z najbardziej znanych republikanów Tedem Cruzem). Zebrał rekordową jak na kampanię do Senatu sumę 80 milionów dol., większość z drobnych dotacji.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami