"Przysięgamy, że rok 2019 będzie rokiem oporu, zarówno w parlamencie, jak i poza nim, i zrobimy to dzięki jedności i współpracy wszystkich partii opozycyjnych" - zadeklarowała grupa polityków na konferencji przed parlamentem w stolicy Węgier.
Po "zawieszeniu broni" w okresie Bożego Narodzenia, partie opozycyjne, związki zawodowe i grupy obywatelskie planują w sobotę kolejny antyrządowy wiec. Mają nadzieję przyciągnąć dziesiątki tysięcy demonstrantów do Budapesztu, by manifestować przeciwko kontrowersyjnej ich zdaniem reformie prawa pracy.
nazywana przez przeciwników "ustawą o pracy niewolniczej" reforma zwiększyła liczbę nadgodzin, które mogą wymagać pracodawcy, z 250 do 400 godzin rocznie. Eksperci zauważają, że w praktyce może to oznaczać powrót Węgier do sześciodniowego tygodnia pracy. Dodatkowo nadgodziny mogą być rozliczane nawet w cyklu trzyletnim, a nie przez rok, jak dotychczas.
Rząd twierdzi, że nowe prawo jest potrzebne, aby zaradzić niedoborowi siły roboczej na Węgrzech i pozwoli tym, którzy chcą pracować więcej godzin, na zarabianie więcej.
Prezydent Węgier Janos Ader podpisał reformę tuż przed Bożym Narodzeniem, pomimo czasami gwałtownych protestów w stolicy i innych miastach.