W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Chrzanowski w czasie spotkania z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, miał oferować mu przychylność w zamian za zatrudnienie przy restrukturyzacji banku wskazanego przez Chrzanowskiego prawnika. Prawnik ten miał za to - po restrukturyzacji - otrzymać wynagrodzenie prawdopodobnie, tak wynika z artykułu, w wysokości 1 proc. wartości banku, czyli ok. 40 mln złotych.
Po publikacji artykułu Morawiecki zapowiedział, że spotka się z Chrzanowskim, w towarzystwie ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, gdy szef KNF w trybie pilnym wróci do kraju (przebywał w Singapurze). Chrzanowski najpierw zapowiadał, że sprawę wyjaśni i nie zamierza ustąpić, ostatecznie jednak podał się do dymisji.
- Tutaj nikt nic nie stracił i do niczego nie doszło. Być może jest tak, że była próba korupcji - mówił o sprawie KNF Horała, którego zdaniem nie można nazywać sprawy "wielką aferą".
Poseł PiS zarzucił też opozycji, że ta już w ośmiu sprawach domagała się powołania komisji śledczych w obecnej kadencji Sejmu. - Taka taktyka opozycji, by tyle komisji natworzyć, aby te prawdziwe afery PO się rozmyły - przekonywał.
O samym Czarneckim Horała mówił, że to "oligarcha, rejestrowany w dawnych czasach jako TW SB", który "prowadził grę z instytucjami państwa". - Jak one (instytucje państwa) go krzywdzą? Żądają, aby jego bank był bezpieczniejszy dla klientów, aby powiększył kapitał - mówił dodając, że Czarnecki nie chce tego zrobić i przez kilka miesięcy "prowadzi jakąś grę" z instytucjami dysponując nagraniem rozmowy z Chrzanowskim (odbyła się pod koniec marca).
Na problemy banku Czarneckiego zwracał też uwagę prezydencki minister Andrzej Dera. - Bank którego (Czarnecki) jest właścicielem ma poważne problemy. Nadzór finansowy jest po to, aby działać w tego typu sytuacjach - mówił dodając, że rozmowa Chrzanowskiego z Czarneckim "nie powinna tak wyglądać" i "dlatego pan Chrzanowski przestał być szefem KNF".