Forum po raz pierwszy zgromadziło w takiej liczbie czołowych ukraińskich i zagranicznych urzędników państwowych, polityków, dyplomatów i międzynarodowych liderów biznesu. Cel – wyznaczyć strategię działania Ukrainy na kolejny rok w sferze polityki wewnętrznej, gospodarki i polityki zagranicznej.
Brak pewności politycznej przewijał się w dyskusjach od samego rana. Bardzo mocno wybrzmiał w trakcie rozmowy o przyszłości ukraińskiej gospodarki.
- Dla kraju z takim potencjałem wzrost PKB na poziomie 3,4 % w 2017 roku, to stanowczo za mało. Ukrainie potrzebnych jest co najmniej 10 mld euro inwestycji rocznie. Prywatnych, publicznych i zagranicznych. Tylko taki ich poziom może przyspieszyć rozwój kraju – mówił Ivan Miklos, przewodniczący Grupy Doradców Strategicznych Wspierających Reformy na Ukrainie (SAGSUR).
Jednak inwestycje na Ukrainie nie pojawiają się w takim, zauważalnym, wymiarze. Dyskutujący wskazują przede wszystkim na stare bolączki: korupcję, brak nowoczesnego prawa, słabą infrastrukturę oraz brak przywilejów dla inwestorów. - Ale jest jeszcze jedna przyczyna. Brak pewności politycznej - dodawał Ivan Miklos. – Zbliżające się wybory mogą zmienić kierunek reform. Inwestorzy wolą więc poczekać. W zależności od tego, czy reformatorski kurs zostanie utrzymany, ukraińska gospodarka może przyspieszyć, ale nie wcześniej, niż w 2021 roku - tłumaczył.
W trakcie rozmów o przyszłości Ukrainy na arenie międzynarodowej zaprezentowano wyniki badań dotyczące obecności Kijowa w międzynarodowych strukturach.
Początek wojny w Donbasie obniżył poparcie dla wstąpienia kraju do NATO. Ale sondaże z ostatnich miesięcy pokazują, że nastroje się zmieniły. We wrześniu tego roku na pytanie: „czy w referendum narodowym zagłosowałbyś za wejściem Ukrainy do NATO?” pozytywnie odpowiedziała połowa badanych. Przeciw było 31,6 procent, a 11,5 nie ma zdania. Tylko niespełna 7 procent badanych nie wzięłoby udziału w referendum.