Amnestię ogłosiła na pierwszej stronie gazeta Komitetu Centralnego partii komunistycznej „Nodon Sinmun”. Więźniów postanowiono wypuścić z okazji 70-lecia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.
Według szacunków amerykańskiego Departamentu Stanu za „politycznych” obecnie można uważać 80–120 tysięcy osób. – Wszelkie takie dane mają czysto spekulatywny charakter, no bo normalnych danych nie ma – stwierdził rosyjski specjalista ds. Azji Konstantin Asmołow.
To trzecia amnestia za rządów Kim Dzong Una. Poprzednie związane były ze świętowaniem rocznicy zakończenia japońskiej okupacji w 1945 roku oraz 100-lecia urodzin dziadka Kima, założyciela dynastii rządzącej krajem Kim Ir Sena. Ale nie wiadomo, ile osób wtedy wypuszczono. Nie ma pewności, czy w ogóle kogokolwiek.
Znaczna część ekspertów uważa, że obecna amnestia odbędzie się naprawdę. Władze w Pjongjangu chcą udowodnić, że negocjacje z USA i Koreą Południową wpływają również na sytuację wewnątrz kraju. – Jest ona mocno związana z procesami międzynarodowymi – przekonuje Benjamin Silberstein z Foreign Policy Research Institute.
Środowiska uciekinierów z komunistycznej Korei uważają, że amnestia rzeczywiście wywołana jest dyplomatyczną ofensywą Pjongjangu, ale w inny sposób. „Przed szczytem koreańsko-amerykańskim władze rozsyłały w teren partyjnych instruktorów, którzy zbierali członków partii na »operatywki«. A tam ogłaszali, że trwa imperialistyczny atak ideologiczny, dlatego musimy jeszcze silniej bronić bram do naszego socjalizmu” – gazeta „Daily NK” z Seulu cytuje jednego z oficjeli z komunistycznej prowincji.