Rozenek skrytykował też ministra Konstantego Radziwiłła, którego kojarzy ze zdjęciem przedstawiającym "ministra z rękoma w kieszeniach w aroganckiej postawie nad głodującymi lekarzami". - To odzwierciedla postępowanie tego rządu - stwierdził. Dodał, że rząd nie może rozmawiać z lekarzami "na zasadzie dyktatu". - To nie są czasy, gdy można trzymać kogoś pod bronią - przypomniał.
Polityk zdradził, że do SLD powrócił (był już w przeszłości związany z tym ugrupowaniem, potem był działaczem Twojego Ruchu), ponieważ Sojusz "opowiedział się po stronie osób pobierających emerytury mundurowe". - To rzecz, która spędza mi sen z powiek. W tej sprawie wszyscy powinniśmy bardzo głośno krzyczeć, bo dzieje się ogromna krzywda - ocenił.
Rozenek zastrzegł, że ustawa PiS w tej sprawie nie jest wcale "ustawą dezubekizacyjną". - To ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy policji, UOP, ABW, SKW itd. - Dotyczy ludzi, którzy służyli wiernie po 1989 r. Polsce - podkreślił.
- Mówimy o ludziach, którym państwo odebrało honor i godność mówiąc, że służyli państwu totalitarnemu. To ogromny problem społeczny, z którym będziemy musieli się zmierzyć - przekonywał Rozenek. Stwierdził też, że na spotkaniach dotyczących emerytur środowisk mundurowych zaczęli pojawiać się przedstawiciele PO, która - jak zaznaczył - "w 2009 roku podobnie skrzywdziła to środowisko". - Wówczas wobec tych ludzi (byłych funkcjonariuszy UB - red.) zastosowano przelicznik 0,7 - taki jaki stosuje się wobec kryminalistów siedzących w więzieniach. To nie było uczciwe. Dziś PiS zastosował przelicznik 0,0 - to naplucie na tych ludzi i ich zhańbienie - oburzał się polityk.
Rozenek wyliczał, że odbył 25 spotkań ze sfrustrowanymi ludźmi, którzy "wiernie służyli Polsce, a zostali potraktowani jak oprawcy". - Oni nigdy nie mieli z oprawcami nic wspólnego - podkreślił.