AFP odnotowuje, że mniejszość anglojęzyczna w Kamerunie od listopada protestuje przeciwko dyskryminacji, jakiej ma doświadczać od francuskojęzycznej większości.
W związku z działaniami separatystów władze Kamerunu skierowały do rejonów anglojęzycznych dodatkowe jednostki sił bezpieczeństwa. W mieście Bamenda policja miała otworzyć ogień do demonstrantów - zginęła tam co najmniej jedna osoba. Sytuacja w mieście ma być "bardzo napięta" - twierdzą informatorzy AFP.
Polityk opozycyjnego Frontu Socjaldemokratycznego (SDF) Joshua Osih potwierdza, że w mieście użyto ostrej amunicji.
Do demonstrantów strzelano też w mieście Ndop, w którym od kul miały zginąć co najmniej dwie osoby.
Młody mężczyzna został zastrzelony również w mieście Kumba, jednym z ośrodków separatystów. W efekcie doszło tam do zamieszek.