Praca sezonowa, na stałe lub działalność gospodarcza – otwarte granice zachęcają Polaków do zarabiania w innych krajach. W praktyce ogromnym problemem staje się rozliczenie. Rośnie liczba sporów o miejsce rezydencji podatkowej, czyli kraj, w którym należy płacić daniny, oraz o zakres opodatkowania.
Który fiskus właściwy
Potwierdzeniem tego, jak łatwo o spór, może być sprawa przedsiębiorcy, który od kilku lat świadczy usługi budowlane. W 2013 r. wyjechał do Niemiec, gdzie współpracuje z niemiecką firmą remontową jako podwykonawca. Większość czasu spędzał za granicą i uzyskiwał tam znaczącą część swoich przychodów. Jednocześnie był zameldowany w Polsce i rozliczał się w polskim urzędzie, składając PIT-28 (ryczałt od przychodów ewidencjonowanych). Co roku uzyskiwał certyfikat rezydencji, w którym urząd potwierdzał jego miejsce zamieszkania dla celów podatkowych w Polsce.
Mimo to w 2016 r. otrzymał wezwanie z niemieckiego urzędu skarbowego, który zażądał od niego zapłaty zaległego podatku. Przedsiębiorca wystąpił o interpretację polskiej skarbówki. Zapytał, czy jeśli zapłaci podatek w Niemczech za lata 2014–2018, otrzyma zwrot nadpłaty z polskiego urzędu.
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stwierdził w interpretacji (nr 0115-KDIT3. 4011. 286.2019.2.MR), że wnioskodawca prowadzi działalność gospodarczą na terenie Niemiec za pośrednictwem położonego tam zakładu. Nie ma znaczenia, że nie ma tam żadnej placówki, pomieszczeń, urządzeń, biura, warsztatu czy filii, a wykonywane przez niego projekty nie stanowią całości. Zgodnie z art. 5 ust. 3 polsko-niemieckiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania prace budowlane stanowią zakład, jeśli trwają dłużej niż 12 miesięcy i istnieje między nimi spójność ekonomiczna i geograficzna.
Przychód z działalności gospodarczej uzyskany za pośrednictwem zakładu w Niemczech podlega opodatkowaniu w Niemczech. W Polsce pozostanie zwolniony – napisał dyrektor KIS.