Dla większości podatników wizyta w urzędzie skarbowym to nadal duży stres. Gdy jednak fiskus zaczyna oficjalne postępowanie, zwłaszcza zarzuca ukrywanie dochodów, warto przemyśleć strategię i zachować zimną krew. Pierwsze oficjalne oświadczenia podatnika mogą przesądzić o tym, jak skończy się sprawa. Przekonał się o tym boleśnie podatnik, który spierał się przed Naczelnym Sądem Administracyjnym z fiskusem o podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC).
Kłopoty podatnika zaczęły się od postępowania w sprawie tzw. nieujawnionych źródeł. Skarbówka chciała w ten sposób przyjrzeć się finansom mężczyzny, wówczas studenta.
Na początku postępowania chłopak przedłożył oświadczenie podpisane przez niego oraz rodziców, że wszystkie środki pieniężne wpłacone przez nich na rachunek syna od sierpnia 2007 r. do końca grudnia 2007 r. były przeznaczone na bieżące utrzymanie, zakup domu (druga rata) oraz jego wykończenie. Koszty utrzymania syna rodzice określili na 2 tys. zł miesięcznie. Pozostała kwota zgromadzona na rachunkach bankowych studenta miała stanowić pożyczkę udzieloną mu przez rodziców do czasu ukończenia nauki i rozpoczęcia pracy. Pożyczka miała stanowić nieco ponad 60 tys. zł.
Potem chłopak przedstawił kolejne pismo, w którym sprostowano pierwotne oświadczenie. Tym razem rodzice wyjaśnili, że wpłaty zostały przekazane na konto syna jako zaliczki na poczet darowizn, które miał otrzymać od nich i od dziadków w 2008 r.
Ostatecznie jednak fiskus uznał, że podatnik dostał od rodziców pożyczkę i ustalił mu zobowiązanie podatkowe w PCC według sankcyjnej 20-proc. stawki na ponad 12 tys. zł. Co prawda stawka PCC od pożyczki wynosi 2 proc., jednak fiskus ma prawo zażądać 20 proc., gdy podatnik powoła się na zawarcie umowy pożyczki w trakcie postępowania kontrolnego, a umowa nie zostanie zgłoszona ani danina uiszczona.