Kilkadziesiąt tysięcy złotych w jeden dzień może zyskać osoba, która sprzeda prawo do budowanego mieszkania. O tym, że ostatnio coraz więcej inwestorów zarabia na takich transakcjach, pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" z 28 sierpnia. Jest też jednak zła wiadomość dla spekulantów – z dochodu trzeba sporo oddać skarbówce.
– Cesje umów deweloperskich ostatnio stają się popularne, wiąże się to z dobrą koniunkturą na rynku mieszkaniowym – mówi Marcin Jańczuk, analityk rynku nieruchomości w Metrohouse.
Lepsze rozliczenie
– Wiele osób podpisuje umowę z deweloperem od razu na początku inwestycji, nawet na etapie dziury w ziemi, kiedy ceny są najniższe. Sprzedaje prawa z umowy, gdy wartość przyszłych lokali już wzrosła. Wynagrodzenia za cesję praw wynikających z umowy nie rozliczymy jednak tak jak kwot ze sprzedaży własnej nieruchomości. Jest to bowiem przychód z praw majątkowych – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy z kancelarii GTA.
Jaka jest różnica w rozliczeniu? Sprzedający mieszkanie, do którego ma prawo własności, płaci 19-proc. PIT od dochodu. Nie dolicza zysku do innych dochodów (np. z pracy). Jeśli do transakcji doszło po pięciu latach od nabycia (liczonych od końca roku, w którym nastąpił zakup), w ogóle nie musi się rozliczać z fiskusem. Przy szybszej sprzedaży może przeznaczyć pieniądze na cele mieszkaniowe i skorzystać ze zwolnienia z PIT.
To jeszcze nie własne
– Te preferencje dotyczą tylko sprzedaży nieruchomości, która jest naszą własnością. Nie przysługują przy przenoszeniu uprawnień do zawarcia umowy nabycia lokalu bądź domu, które są swego rodzaju prawem majątkowym – mówi Grzegorz Gębka.