Już sam sens ikonoklastycznej ortodoksji mijał się z zasadami teologii ikon. Oto bowiem w świecie greckiej wiary ikona nie jest jakimś tam profanującym świętość boskiego dzieła obrazkiem, a „sakramentalnym uczestnikiem istoty Boga", miejscem, gdzie Bóg jest obecny i dostępny dla ludzi, jest łaską Jego nieskończonego miłosierdzia, okazją, by „dotknąć poły Jego płaszcza". Te święte słowa o ikonach potwierdzały nie tylko sobory, ale odbijały się one ciepłym echem w sercach prostych ludzi. Dlatego ikony tak bardzo celebrowano, tak gorąco się od nich modlono. W nieprzeniknionych ciemnościach wieków wczesnych i średnich były po prostu promieniem z lepszego świata. Dowodem, że świętość może być dostępna w każdym miejscu i czasie. I nagle z samego serca imperium przychodzi niezrozumiały nakaz. Koniec z ikonami. Są złem, profanacją, trzeba je spalić.