Plus Minus: Hamlet zawsze był dla aktorów rolą życia. Pan zagrał księcia Danii w telewizyjnym spektaklu Michała Kotańskiego. Ma pan poczucie ukoronowania kariery?
To kolejny etap drogi, część procesu, który zaczął się przed laty. Nikt mi wtedy niczego nie obiecywał. Droga nie była usłana różami. Nie wszystko szło po mojej myśli. Ale pojawiali się na tej drodze odpowiedni ludzie i odpowiednie propozycje. Udawało mi się chyba uniknąć pomyłki, pustego strzału, pustej roli. Mam nadzieję, że widzowie tak odbiorą mojego Hamleta.
Jak już pan dostał tę rolę, co pan studiował? Role poprzedników, mądre teksty?
O rolach kolegów starałem się zapomnieć. Nie chciałem polemizować, grać Hamleta dla środowiska teatralnego. Moją determinantą jest chęć dotarcia do widza. Studiowałem głównie tekst, co nie jest takie oczywiste. Były też ciekawe lektury: „Hamlet mityczny", „Hamlet i Edyp", „Szekspir bez cenzury" – to w ramach poszerzania przestrzeni intelektualnej. ...
Dostęp do najważniejszych treści z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.