Sam Walter (piszę o Nim po imieniu, bo przyjaźniliśmy się od ćwierć wieku) nie umiał powiedzieć, ile książek napisał czy zredagował, ale jeden z jego uczniów doliczył się 74 tytułów. Artykułów napisał dobrych kilka tysięcy. W 1938 r. przyjechał z Breslau do Palestyny i w ciągu kilku lat stał się korespondentem brytyjskich gazet. Pisał potem przez ponad 70 lat, po angielsku, niemiecku i hebrajsku. Tłumaczony był na kilkanaście języków. Wachlarz jego zainteresowań był bardzo szeroki: Rosja, Niemcy, Europa, totalitaryzm, terroryzm, syjonizm, przemoc polityczna, Holokaust, konflikt arabsko-izraelski, historia XX wieku, przemiany polityczne XXI wieku i kilka innych. W niektórych z tych dziedzin uchodzi za wybitnego znawcę; specjalnie nie piszę „autorytet", bo nie lubił tego zwrotu.
Studiując jeszcze na Uniwersytecie Columbia, w 1977 r. przeczytałam jego książkę „Terroryzm", która otwierała nową dziedzinę: naukę o przemocy politycznej. Książka była później wielokrotnie wznawiana, a Laqueura nazwano ojcem nauki o terroryzmie. Największe zdziwienie, a nawet wzburzenie, wywołała jego teza, poparta przykładami, że terroryzm nie bierze się z biedy i poniżenia. Kilka lat później Laqueur udowadniał ją przykładem Iranu i Iraku. Saddam Husajn był dużo bardziej okrutnym przywódcą niż szach Iranu. Rewolucja wybuchła jednak w Iranie, a nie w Iraku. Zachód zaś entuzjastycznie poparł tzw. studentów, czyli talibów, którzy, na wzór bolszewików, wprowadzili masowy terror.
Na mnie największe wrażenie zrobiło jednak to, że Laqueur znał i cytował w tej książce „Płomienie" Stanisława Brzozowskiego. Okazało się, że była to biblia (jeśli można tak powiedzieć) lewicowych syjonistów, która jeszcze w Palestynie została przełożona na hebrajski.
Potem regularnie czytywałam Laqueura w magazynach „Commentary" i „Encounter", a z czasem zaczęliśmy tłumaczyć jego artykuły na polski i wydawać w serii „Konfrontacje".
Zanim go poznałam, zachwycała mnie jego niesłychana erudycja, zdrowy rozsądek, logika, umiar, poczucie humoru i lekki styl. Poznał mnie z Laqueurem Leopold Łabędź, jego przyjaciel i współredaktor wybitnego pisma sowietologicznego „Survey". „To najmilszy na świecie człowiek" – powiedział wówczas.