Świat tej muzycznej niszy jak kania dżdżu łaknął odmiany. I faktycznie – przyszedł nowy etap. Jednym z jego przedstawicieli jest Mariusz Duda. Od 2001 r. gra i śpiewa w Riverside, obok Collage chyba najważniejszym polskim zespole wykonującym ten gatunek muzyki. Jednak Duda to nie tylko Riverside. Powstałe w 2008 Lunatic Soul, jak mówi sam artysta, to „projekt bardziej wyciszony, oniryczny, ambientowy, skoncentrowany na dźwiękach orientalnych".

Faktycznie pierwsza płyta LS miała nieco etniczny charakter. Kolejne albumy to ewolucja w stronę refleksyjnej, melancholijnej elektroniki. Wydana w ubiegłym roku „Fractured" to płyta emocjonalna, smutna i mroczna. Duda chciał nagrać coś spokojniejszego, co miało „dopełniać tę muzyczną podróż". I faktycznie – już po pierwszych dźwiękach „Under The Fragmented Sky" słychać, że mamy do czynienia z płytą łagodną, nienarzucającą się, wielobarwną, ale stonowaną. „Heaven" zaczyna się od elektronicznych dźwięków. Mało jest tu wokalu, w „Trials" powtarzają się te same, krótkie frazy.

Lunatic Soul buduje przed nami rozległe krajobrazy, najczęściej smutne i pastelowe („Sorrow"), czasem bardziej niepokojące („Trials"). Najdłuższy utwór na płycie, „The Art Of Repairing" to już z pewnością bardziej elektronika niż rock progresywny: transowe, intrygujące brzmienia przywodzą czasem na myśl lata 80. Zdarzają się też bardziej piosenkowe fragmenty – choćby utwór tytułowy lub „Untamed". Są one bardziej zbliżone do dokonań Riverside i należą do najmniej interesujących: nie mają chwytliwości „The Depth of Self-Delusion" ani dynamiki „Escalator Shrine". Jednak zanurzenie się w elektroniczne pejzaże „Under The Fragmented Sky" może przynieść dużo emocji i pobudzić wyobraźnię.

Lunatic Soul, „Under The Fragmented Sky", KScope

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95