Lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka na zapowiedź majowych wyborów prezydenckich reagował najcięższymi słowami. Opowiadał, że ich organizatorzy „będą mieli krew na rękach". Przypominał, że wirus pozostaje na papierze przez kilka dni. Użalał się nad zagrożonymi listonoszami i członkami komisji.
Dziś nic z tego nie zostało. PO ochoczo łyka wybory pod koniec czerwca lub na początku lipca, choć stan epidemiologiczny może być wówczas podobny do majowego. Autorzy memów pytają, czy wirus nie będzie zabijał podczas rekordowo śpiesznego zbierania podpisów pod nowym kandydatem Rafałem Trzaskowskim. A czy zagrożenie nie będzie jeszcze większe, skoro Polacy po prostu pójdą do lokali?