Tomasz Terlikowski: Met Gala czyli satanizm w kulturze

Możecie drzeć łacha, wyśmiewać się, a nawet uznać, że to, co napisałem, jest smutnym dowodem na to, jak religia i religijność ryje mózg. Tak bywa, a ja szczególnie się tego nie obawiam.

Aktualizacja: 13.05.2018 15:02 Publikacja: 11.05.2018 15:00

Tomasz Terlikowski: Met Gala czyli satanizm w kulturze

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Wiem także, jak reaguje się na jakiekolwiek sugestie, że współczesna kultura ma korzenie, inspiracje czy choćby elementy sataniczne. To, co zobaczyłem na zdjęciach z Met Gali, największego wydarzenia modowego na świecie, wymaga jednak choćby krótkiego skomentowania, i to właśnie w duchu religijnym.

Dlaczego? Otóż tak się składa, że w tym roku gwiazdy postanowiły zabawić się motywami religijnymi i sakralnymi. I tak jedne z nich spróbowały „przebrać się" za rozerotyzowane wersje Matki Bożej, inne założyły coś, co przypominać ma strój aniołów, jeszcze inne – kardynalskie sutanno-spodnie (nie wiem, jak inaczej to określić) albo inne atrybuty władzy biskupiej. Nie zabrakło też różańców i innych elementów religijnych, które często znajdowały się w miejscach na ciele niekoniecznie do nich adekwatnych. Jednym słowem poużywano sobie na Kościele na całego, pośmiano się, pożartowano, ironicznie wzięto w nawias sakralne znaczenia symboli i strojów i postmodernistycznie podstawiono nowe znaczenia pod stare słowa czy obrazy. A że to bluźnierstwo, że może obrażać uczucia katolików? To przecież nikogo nie obchodzi. Co innego, gdyby chodziło o muzułmanów, gejów czy lesbijki, wówczas w obronie obrażanych mniejszości stanąłby świat, ale tak można sobie podrzeć łacha bezkarnie.

Ale ja nie o tej nierówności w traktowaniu. O tym pisałem już wielokrotnie. O wiele istotniejsze jest zupełnie co innego. Otóż tak się składa, że Met Gala pokazuje, i to bardzo dosadnie, stan obecnej kultury. Ona nie ma nic własnego do zaoferowania, nie ma nic substancjalnie, istotowo własnego, a karmi się jedynie tym, co przetworzone, zepsute przez samą siebie, pozbawione pierwotnego sensu, znaczenia, piękna i dobra. Jej istotą jest przekraczanie, niszczenie, kłamstwo (bo czym innym jest umieszczanie religijnych symboli w kompletnie niereligijnym kontekście?), a substancją, do której musi się odwoływać, jest religia i klasyczne wartości, bo własnymi nie dysponuje.

I właśnie w tym znaczeniu kultura ta jest najgłębiej sataniczna. Szatan bowiem, podobnie jak ona, nie ma nic własnego, a karmi się jedynie tym, co stworzone, zbudowane, określone przez kogoś innego. I współczesna sataniczna kultura i diabeł opierają się jedynie na tym, co zafałszowane, zniszczone, sprofanowane. Nie są zdolne do stworzenia czegoś swojego, własnego, czegoś, co nie byłoby jedynie pozorne, co nie byłoby brakiem dobra, prawdy i piękna.

Met Gala nie jest jedynym przykładem tego zjawiska. Kilka lat temu jeden z warszawskich teatrów wystawił spektakl, który był „odtworzeniem" zewnętrznej strony mszy świętej; w innych miejscach jedynym, co można było zaoferować były prowokacje wykorzystujące postaci Jezusa, papieża czy sprawy ważne dla katolików.

Można to oczywiście ignorować, można uważać, że to przecież tylko zabawa, problem polega jednak na tym, że kultura, która nie pozostawia miejsca na rzeczy naprawdę poważne, a za jedyną zbrodnię czy może jedyne bluźnierstwo uznaje... ocenianie moralne zachowań seksualnych, nie może nie tylko się rozwijać (bo ostatecznie, gdy zaneguje się i ośmieszy wszystkie wartości, to co jeszcze można będzie przekraczać i brać w nawias?), ale nawet przetrwać.

Tam, gdzie niknie poważne traktowanie sacrum, gdzie ośmiesza się Transcendencję (jakkolwiek rozumianą) i gdzie symbole zostają pozbawione sensów i znaczeń, zaczyna się już nie dryf, ale błyskawiczny zjazd ku śmierci. Uświadomić to zaś sobie powinni nie tylko ludzie wierzący, ale także niewierzący, ich bowiem – tak samo jak nas – dotyczyć będzie śmierć tej kultury. A jako że natura nie znosi próżni, to błyskawicznie umierającą kulturę zastąpi inna. Z punktu widzenia ateistów i agnostyków o wiele gorsza.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Wiem także, jak reaguje się na jakiekolwiek sugestie, że współczesna kultura ma korzenie, inspiracje czy choćby elementy sataniczne. To, co zobaczyłem na zdjęciach z Met Gali, największego wydarzenia modowego na świecie, wymaga jednak choćby krótkiego skomentowania, i to właśnie w duchu religijnym.

Dlaczego? Otóż tak się składa, że w tym roku gwiazdy postanowiły zabawić się motywami religijnymi i sakralnymi. I tak jedne z nich spróbowały „przebrać się" za rozerotyzowane wersje Matki Bożej, inne założyły coś, co przypominać ma strój aniołów, jeszcze inne – kardynalskie sutanno-spodnie (nie wiem, jak inaczej to określić) albo inne atrybuty władzy biskupiej. Nie zabrakło też różańców i innych elementów religijnych, które często znajdowały się w miejscach na ciele niekoniecznie do nich adekwatnych. Jednym słowem poużywano sobie na Kościele na całego, pośmiano się, pożartowano, ironicznie wzięto w nawias sakralne znaczenia symboli i strojów i postmodernistycznie podstawiono nowe znaczenia pod stare słowa czy obrazy. A że to bluźnierstwo, że może obrażać uczucia katolików? To przecież nikogo nie obchodzi. Co innego, gdyby chodziło o muzułmanów, gejów czy lesbijki, wówczas w obronie obrażanych mniejszości stanąłby świat, ale tak można sobie podrzeć łacha bezkarnie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów