Kiedy w 2001 roku drużyna Jerzego Engela trafiła na Koreę, USA i Portugalię, w kraju zapanowała euforia. Optymizm udzielił się wszystkim też cztery lata później, gdy zespół Pawła Janasa – oprócz Niemców – miał zagrać z Ekwadorem i Kostaryką. Jak się skończyło, lepiej nie przypominać. Mocarstwowe plany brutalnie zweryfikowała rzeczywistość.
Dzisiaj rozważania o grupach marzeń czy śmierci nie mają sensu. Nie tylko dlatego, że Polacy będą losowani z pierwszego koszyka i już na starcie unikną takich potęg jak broniący tytułu Niemcy czy Brazylia.
Piłkarze Adama Nawałki pokazali, że gdy grają dobrze, są w stanie rywalizować z każdym jak równy z równym. I na przeciwników będą czekać pewnie ze spokojem, jaki prezentują Leo Messi, Cristiano Ronaldo czy Neymar, który zapowiedział, że zaprosi rodzinę i przyjaciół na losowanie, włoży popcorn do mikrofalówki i usiądzie przed telewizorem.
Oczywiście lepiej spotkać się z Peru, Iranem lub debiutującą na mundialu Panamą niż z Hiszpanią, Kostaryką i Nigerią. Ale myśląc o czymś więcej niż tylko wyjściu z grupy, a przecież taki jest tym razem cel, trzeba będzie się w końcu zmierzyć i z silnym rywalem. W przeprowadzonej kilka dni temu przez FIFA symulacji losowania Polska znalazła się w grupie C z Kolumbią, Iranem i Serbią.
Uroczystość w Pałacu Kremlowskim poprowadzą legenda angielskiego futbolu Gary Lineker i rosyjska dziennikarka Maria Komandna. Puchar Świata na scenę wniesie Miroslav Klose, a wśród losujących będą inni zwycięzcy mundiali: Anglik Gordon Banks (1966), Argentyńczyk Diego Maradona (1986), Brazylijczyk Cafu (1994, 2002), Francuz Laurent Blanc (1998), Włoch Fabio Cannavaro (2006), Hiszpan Carles Puyol (2010) oraz Urugwajczyk Diego Forlan i Rosjanin Nikita Simonian, mistrz olimpijski w barwach ZSRR (1956).