Derby Londynu w finale europejskich pucharów – tego jeszcze nie grali. Taki mecz byłby pasjonujący nie tylko ze względu na bogatą historię rywalizacji sąsiadów. O ile Chelsea zapewniła już sobie udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów, o tyle Arsenalowi nadzieję na powrót na salony daje tylko triumf w Lidze Europy, gdyż trudno sobie wyobrazić, że na finiszu wyprzedzi w tabeli Tottenham, który ma trzy punkty więcej i bilans lepszy o osiem bramek.
Kanonierzy skomplikowali sobie życie na własne życzenie. W czterech ostatnich spotkaniach zdobyli tylko punkt, tracąc przy tym aż dziesięć goli. Dużo lepiej radzą sobie w Lidze Europy, gdzie odnieśli cztery zwycięstwa z rzędu, tracąc zaledwie jedną bramkę. To trafienie sprawia jednak, że Valencia wciąż wierzy w grę w finale po 15 latach przerwy (wówczas jeszcze Pucharu UEFA).
Wrócą do Ligi Mistrzów czy nie – latem Arsenal i tak czekają duże zmiany. Odejdzie co najmniej kilku piłkarzy. Petr Cech zakończy karierę, Aaron Ramsey przechodzi do Juventusu, klub pożegna się też z Dannym Welbeckiem, a być może również z Henrichem Mchitarjanem i Mesutem Oezilem, którego pensja jest sporym obciążeniem.
Nowym dyrektorem, odpowiedzialnym m.in. za sprowadzanie zawodników i nadzór nad akademią, ma zostać Brazylijczyk Edu, grający w Arsenalu w latach 2001–2005, a ostatnio pracujący w rodzimej federacji.
Przebudowa Chelsea może być trudniejsza. FIFA podtrzymała właśnie roczny zakaz transferowy dla klubu ze Stamford Bridge za podpisywanie kontraktów z nieletnimi piłkarzami z zagranicy, ale londyńczycy mogą się odwołać do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Dopóki postępowanie się nie zakończy, kara jest zawieszona.