Klopp: szacunek dla Porto

Rusza walka o półfinał. Dziś dzień angielski: Tottenham gra z Manchesterem City, Liverpool podejmuje Porto.

Aktualizacja: 08.04.2019 20:21 Publikacja: 08.04.2019 18:56

Klopp: szacunek dla Porto

Foto: AFP

Kiedy, jeśli nie teraz – zadają sobie pytanie kibice z Wysp. Na zwycięstwo swojej drużyny czekają już długie siedem lat (Chelsea pokonała w finale 2012 po rzutach karnych Bayern). Lat wyjątkowo chudych, w których awans do czołowej czwórki – kiedyś codzienność – okazywał się świętem. Bo jak inaczej nazwać zaledwie trzy wizyty zespołów z Premier League, uważanej za najlepszą ligę świata, w półfinale?

Udało się Chelsea, udało Manchesterowi City, a Liverpool przed rokiem rozbudził nadzieję, że nad Brytanią znów zaświeci słońce. Przewrócił się dopiero na ostatniej przeszkodzie – będącym poza konkurencją Realu. Królewscy trofeum już nie obronią, nie ma też Bayernu i Paris Saint-Germain, a największym zagrożeniem dla kwartetu z Wysp wydają się Juventus i Barcelona.

Los sprawił, że w półfinale znajdzie się przynajmniej jedna ekipa z Anglii: Tottenham lub Manchester City – nieprzypadkowo typowany na kandydata do końcowego triumfu. Piłkarze Pepa Guardioli zdobyli już Puchar Ligi, są w finale Pucharu Anglii i walczą o mistrzostwo, ale to Champions League pozostaje ich niespełnioną ambicją. Mając tak silny skład i tak inteligentnego trenera, można, a nawet trzeba myśleć o sukcesach. Problem w tym, że w momencie próby zawsze coś staje na przeszkodzie.

Rok temu był to Liverpool, który dosłownie zmiótł Manchester City z powierzchni ziemi. Gdyby teraz wyeliminował ich Tottenham, który w tym sezonie nie wydał ani funta na wzmocnienia, rozczarowanie sięgnęłoby zenitu.

Londyńczycy przez kilka tygodni nie potrafili wygrać ligowego meczu. Aż przyszło zwycięstwo nad Crystal Palace. Niektórzy twierdzą, że już zadziałała magia nowego stadionu. Po kilkunastu miesiącach tułaczki zawodnicy Mauricio Pochettino wreszcie mogli poczuć się jak w domu. Piękna, choć mocno przepłacona arena (koszt jej budowy wzrósł z 400 mln do ponad miliarda funtów), ma być wielkim atutem zespołu, a doping 60-tysięcznej widowni spowodować, że rywalom będą się trzęsły nogi już przy wyjściu na boisko.

Na Anfield mają to już od dawna. Niejeden klub marzy o takiej atmosferze. Nic dziwnego, że Liverpool jest w pucharach niepokonany u siebie od 20 spotkań. I choć Juergen Klopp przekonuje, że nie chciał wpaść na Porto, trudno przypuszczać, by po dzisiejszym wieczorze passa ta miała zostać przerwana.

Goście nie wygrali żadnego z 18 meczów w Anglii. Przed rokiem zremisowali na Anfield 0:0, ale po porażce 0:5 przed własną publicznością nie mieli już szans na awans. Trenera Sergio Conceicao zabolało to tak bardzo, że zlecił swojemu sztabowi dokładniejszą analizę gry Liverpoolu. Nie spodziewał się chyba, że ta wiedza przyda się tak szybko.

– Ludzie patrzą tylko na liczby i nazwiska, ale ci, którzy mają pojęcie o futbolu, zdają sobie sprawę, że Porto to nie jest wcale łatwy przeciwnik. Musimy potraktować go z takim samym szacunkiem jak Bayern. Nam też nie dawano szans w Monachium po 0:0 w pierwszym spotkaniu, a pojechaliśmy tam i wygraliśmy – przypomina Klopp.

W swoich rodaków wierzy Jose Mourinho. Odkąd w 2004 roku poprowadził Porto do triumfu w Lidze Mistrzów, więcej już w półfinale piłkarze tego klubu nie zagrali.

– Wynik jest sprawą otwartą. Myślę, że to, co wydarzyło się rok temu, było dla nich cenną lekcją i teraz wiedzę tę wykorzystają – uważa Mourinho.

ĆWIERĆFINAŁY

Wtorek (rewanże 17 kwietnia)

-Liverpool – Porto (21.00, Polsat Sport Premium 1)

- Tottenham – Manchester City (21.00, Polsat Sport Premium 2)

Kiedy, jeśli nie teraz – zadają sobie pytanie kibice z Wysp. Na zwycięstwo swojej drużyny czekają już długie siedem lat (Chelsea pokonała w finale 2012 po rzutach karnych Bayern). Lat wyjątkowo chudych, w których awans do czołowej czwórki – kiedyś codzienność – okazywał się świętem. Bo jak inaczej nazwać zaledwie trzy wizyty zespołów z Premier League, uważanej za najlepszą ligę świata, w półfinale?

Udało się Chelsea, udało Manchesterowi City, a Liverpool przed rokiem rozbudził nadzieję, że nad Brytanią znów zaświeci słońce. Przewrócił się dopiero na ostatniej przeszkodzie – będącym poza konkurencją Realu. Królewscy trofeum już nie obronią, nie ma też Bayernu i Paris Saint-Germain, a największym zagrożeniem dla kwartetu z Wysp wydają się Juventus i Barcelona.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego