Lazio to obok Borussii Moenchengladbach powiew świeżości w Champions League. W fazie pucharowej nie grało od 20 lat. W sezonie 1999/2000 doszło do ćwierćfinału. Drużynę prowadził wówczas Szwed Sven-Goran Eriksson, gole strzelał obecny trener rzymian Simone Inzaghi, a na boisku wspierali go m.in. Diego Simeone, Pavel Nedved i Sinisa Mihajlović. Same sławy. Taka ekipa dała Lazio drugie scudetto. Więcej tytułów mistrza Włoch zespół już nie zdobył.
Ostatnie trofea (krajowy puchar i dwa superpuchary) to już zasługa Inzaghiego, który w sobotę świętował 100. zwycięstwo w Serie A na trenerskiej ławce. Potrzebował do tego 181 meczów, lepszymi statystykami mogą się pochwalić tylko Antonio Conte, Maurizio Sarri i Fabio Capello. Teraz Inzaghi staje przed największym wyzwaniem w swojej pięcioletniej pracy w Rzymie: pokonaniem Bayernu.
– Jeśli ktoś ma sprawić problemy Bawarczykom, to właśnie Lazio – przekonuje w Sky Sport Italia były obrońca reprezentacji Włoch Alessandro Costacurta. – Uważam, że to najgorszy rywal, jakiego mogli wylosować.
Costacurta przypomina, że w fazie grupowej Lazio wywalczyło cztery punkty w meczach z Borussią Dortmund i podobnie jak Bayern awansowało bez porażki. Duży w tym udział miał Ciro Immobile. Człowiek, który w ubiegłym sezonie pokonał Roberta Lewandowskiego w wyścigu po Złoty But, strzelił w grupie pięć goli.
– Co w Robercie lubię najbardziej? To, że nigdy nie jest zadowolony. Ciągle stara się poprawiać i przekraczać swoje granice – chwali Polaka Immobile w rozmowie UEFA.