Przez ponad godzinę gry paryżanie zrobili wiele, by zbliżyć się do drugiego finału z rzędu.
Neymar i Kylian Mbappe swoimi wejściami w pole karne tradycyjnie wzbudzali alarm w defensywie rywali, a Marquinhos wykorzystał błąd w kryciu i po dośrodkowaniu Angela Di Marii z rzutu rożnego strzałem głową dał gospodarzom prowadzenie.
Ten gol był dobrą wróżbą, bo paryżanie wygrali wszystkie osiem spotkań Ligi Mistrzów, w których trafiał Brazylijczyk. W środę długo panowali nad wydarzeniami na boisku, aż z rytmu wybiła ich przypadkowa bramka Kevina de Bruyne. Belg zagrał w pole karne, podania nie przeciął żaden z obrońców, a Keylor Navas, który dotąd był jednym z najmocniejszych punktów PSG, minął się z piłką.
Nie sięgnął jej też, gdy kilka minut później z rzutu wolnego przymierzył Riyad Mahrez. Algierczyk zrobił to z godną podziwu precyzją, miał też sporo szczęścia, bo piłka przeszła przez małą dziurę w murze i zaskoczyła Navasa.
Manchester złapał wiatr w żagle, a gospodarze opadli z sił, płacąc słoną cenę za narzucone przed przerwą wysokie tempo. Wyrazem bezradności i frustracji była czerwona kartka dla Idrissy Gueye za brutalny faul na Ilkayu Guendoganie.
Paryżanie przed rewanżem są w trudnej sytuacji, ale w poprzednich rundach strzelili cztery gole w Barcelonie i trzy w Monachium. Emocje w Manchesterze na pewno jeszcze będą.
PÓŁFINAŁ LIGI MISTRZÓW