Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Ochrona obywateli to sprawdzian dla sędziów

Pełnienie funkcji sędziego, zwłaszcza Sądu Najwyższego, to powołanie obowiązujące nie tylko w czasach, gdy przynosi splendor i zaszczyty, ale przede wszystkim w okresie próby – piszą prawnicy.

Aktualizacja: 29.12.2017 10:54 Publikacja: 29.12.2017 07:45

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Ochrona obywateli to sprawdzian dla sędziów

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Powoli dopalają się zgliszcza instytucjonalnych zmian w wymiarze sprawiedliwości. Ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa dopełniają wizję sądownictwa w ujęciu rządzącej większości. W debacie publicznej dostrzec można zdeformowaną dychotomię ocen.

Twórcy wprowadzonych zmian próbują przekonać, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki usprawnią one sądownictwo, zwrócą je obywatelom, położą kres sędziokracji. Przeciwnicy zmian wskazują, że ich skutkiem będzie zniesienie podziału władzy i podporządkowanie sądów politykom. Pozbawi obywatela ochrony, sędziowie wydawać bowiem będą orzeczenia wedle politycznych dyspozycji. Sądy staną się przedłużeniem władzy politycznej, obywatel zaś stanie się bezbronny w sporach z państwem.

Wiara w deklaracje, że rewolucja w SN, wymiany prezesów w sądach oraz polityczny wybór KRS przyspieszą działania sądów, zlikwidują sądowe pomyłki czy zbliżą sądy do obywatela oznacza całkowitą naiwność. Zarazem jednak nazbyt pesymistycznie brzmią wizje całkowitego ubezwłasnowolnienia sądów. Pomimo niekonstytucyjności szeregu uchwalonych rozwiązań, ewidentnego zamysłu politycznego oddziaływania na sądy, na powoływanie sędziów i ich funkcjonowanie, trudno przeoczyć to, że orzeczenia wydawać będą po zmianach ci sami sędziowie, którzy czynili to przed ich wprowadzeniem. Wyroki oparte będą na tych samych przepisach prawa, interpretowanego wedle tego samego ius interpretandi.

Upolitycznienie KRS, utworzenie nowych izb w SN oraz wymiana prezesów nie wpływa na zasady wykładni i stosowania prawa. Nie zmienia powszechnie akcentowanej, także przez wprowadzających zmiany, potrzeby rozróżnienia lex i ius, uwzględniania konstytucyjnych wartości w procesie wykładni, w celu odczytywania z niedoskonałych często regulacji słusznego prawa i wydania sprawiedliwego rozstrzygnięcia.

Choć czasami słychać pohukiwania przestrzegające sędziów przed stosowaniem konstytucji, to zarazem ta sama grupa suponuje, że wprowadzone zmiany podyktowane były potrzebą usunięcia sędziów wydających orzeczenia w stanie wojennym. A trzeba pamiętać, że potępienie dotknęło tych orzekających w stanie wojennym sędziów, którzy stosowali wedle zasady związania sędziego ustawą prawo oczywiście niesprawiedliwe, wadliwie uchwalone, godzące poprzez swoją treść w prawa człowieka, wolności jednostki. Mimo oczywistej błędności tłumaczenia, że stosowali takie prawo, jakie wówczas obowiązywało, stanowiło ono dawniej jedną z podstaw uwolnienia sędziów tak orzekających od odpowiedzialności dyscyplinarnej. Dziś jednak nie byłoby to możliwe, zważywszy radykalną zmianę kontekstu pełnienia funkcji sędziowskich.

Prawie 40 lat temu nikt nie dostrzegał znaczenia konstytucji w procesie wykładni i stosowania prawa. Nie miało większego znaczenia prawo umów międzynarodowych, prawo Unii Europejskiej. Nie istniały reguły kolizyjne nakazujące pierwszeństwo ich stosowania w razie kolizji z ustawami ani bezpośrednie stosowanie konstytucji czy obowiązek uzgodnienia prawa stanowiącego podstawę wyroku z wyrażonymi w niej zasadami i regułami. Dzisiaj kwestie te są wyrażone w konstytucji i powszechnie znane. Obrosłe orzecznictwem. Obszernie opisane w piśmiennictwie. Wyznaczają wiążący sędziego sposób wykładni i stosowania prawa. Stosowanie tych zasad służy odczytaniu słusznego prawa i wydaniu sprawiedliwego rozstrzygnięcia. Zawsze działa w interesie jednostki, nigdy przeciw niej. Wykorzystywanie tych instrumentów jest obowiązkiem każdego sędziego, a ich zignorowanie oznacza naruszenie prawa.

Wizja sądów, które staną się posłuszne politykom i pozbawią obywatela ochrony, zakłada milcząco, że po zmianach sędziowie orzekać będą bez uwzględniania konstytucji, umów międzynarodowych i prawa europejskiego. W sposób posłuszny władzy. Tyle że jeśli to uczynią, rażąco naruszą prawo. Staną się tak samo niegodni pełnienia funkcji, jak sędziowie literalnie stosujący dekrety stanu wojennego. Tymczasem podstawową powinnością sędziów jest wykładnicze poszukiwanie słusznego prawa oraz odmowa stosowania takiego, którego z proobywatelskimi standardami wynikającymi z prawa UE, umów międzynarodowych i konstytucji pogodzić nie można.

Sposób działania sądów po zmianach i zapewnienie gwarancji ochrony obywatelskich praw zależy zatem od tego, czy sędziowie postępować będą wedle zasad prawa. Sprzeniewierzenie się tym zasadom, także w wyniku uległości aktualnej władzy politycznej, oznacza sprzeniewierzenie się istocie sędziowskiej funkcji. Wcześniej czy później spotkać się musi z krytyczną oceną, opartą na tych samych podstawach co krytyka sędziów posłusznie orzekających przed laty. Warto o tym pamiętać, bo zło nie jest bezimienne, i nie znajdą usprawiedliwienia ci, którzy twierdzić będą, że użyto ich jak narzędzi.

Ochrona obywateli to zadanie i sprawdzian dla sędziów oraz wszystkich prawników ponoszących nie tylko moralną odpowiedzialność za kształt stosowania prawa. Dzisiaj jak nigdy przedtem aktualna jest potrzeba tworzenia wspólnoty interpretacyjnej prawników. To od niej zależy to, czy zdołamy zachować sądy dla obywateli. Dlatego jak koszmarny sen brzmią pojawiające się zapowiedzi przejścia wszystkich sędziów SN w stan spoczynku na znak protestu przeciwko wprowadzonym zmianom. Skorzystanie z korupcyjnej regulacji umożliwiającej takie zachowanie zawartej w ustawie o SN, oznaczać będzie sprzeniewierzenie się podstawowym wartościom. Pełnienie funkcji sędziego to przecież, jak wskazują przedstawiciele tego środowiska, powołanie. Zobowiązujące nie tylko w czasach, gdy przynosi splendor i zaszczyty, ale także, a może przede wszystkim w czasie próby. W którym porzucenie zasad w zamian za komfortowe funkcjonowanie w niezasłużonym stanie spoczynku musi spotkać się z rozgoryczeniem sędziów niższych instancji, dla których bezczynności za godziwe wynagrodzenie nie przewidziano.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami.

Powoli dopalają się zgliszcza instytucjonalnych zmian w wymiarze sprawiedliwości. Ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa dopełniają wizję sądownictwa w ujęciu rządzącej większości. W debacie publicznej dostrzec można zdeformowaną dychotomię ocen.

Twórcy wprowadzonych zmian próbują przekonać, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki usprawnią one sądownictwo, zwrócą je obywatelom, położą kres sędziokracji. Przeciwnicy zmian wskazują, że ich skutkiem będzie zniesienie podziału władzy i podporządkowanie sądów politykom. Pozbawi obywatela ochrony, sędziowie wydawać bowiem będą orzeczenia wedle politycznych dyspozycji. Sądy staną się przedłużeniem władzy politycznej, obywatel zaś stanie się bezbronny w sporach z państwem.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie
Opinie Prawne
Marek Isański: TK bytem fasadowym. Władzę w sprawach podatkowych przejął NSA
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd Tuska w sprawie KRS goni króliczka i nie chce go złapać