Do tej pory Macierewicz rządził resortem obrony nadspodziewanie ostrożnie. Co prawda kontrowersje wzbudziły jego zapowiedzi wycofania się z decyzji rządów Platformy dotyczących zakupu od Amerykanów systemów antyrakiet, od Francuzów zaś – śmigłowców. Jednak – jak wynika z naszych informacji – to element negocjacyjnego nacisku na rządy w Waszyngtonie i Paryżu.

Macierewicza poniosło dopiero, gdy doszło do konfliktu o kontrolę nad Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO. Bolało go to, że centrum kieruje płk Krzysztof Dusza, były wiceszef SKW z czasów Platformy. Swym zwyczajem zaczął podejrzewać Duszę o niecne kontakty z Rosjanami.

Centra eksperckie to instytucje tworzone przez kilka państw NATO, które chcą się specjalizować w jakiejś dziedzinie. Centrum kontrwywiadowcze jest dopiero organizowane, ale już figuruje na oficjalnej stronie NATO. W Polsce w tej chwili jest zaledwie kilka instytucji NATO. Większość mieści się w Bydgoszczy, gdzie upychał je były szef MON i MSZ Radosław Sikorski – wszak to jego rodzinne strony. Są tam Centrum Szkolenia Sił Połączonych, 3. Batalion Łączności NATO oraz Centrum Eksperckie Żandarmerii Wojskowej. Centrum kontrwywiadowcze miało być kolejnym osiągnięciem w staraniach o przyciąganie instytucji NATO.

Dla Macierewicza ważniejsze było jednak przepędzenie Duszy. Dlatego w środku nocy wysłał do siedziby centrum swych zaufanych ludzi. Akcją dowodził Bartłomiej Misiewicz, nowy pełnomocnik ds. utworzenia centrum kontrwywiadu. Ów 25-latek nie ma żadnego doświadczenia ani w służbach specjalnych, ani nawet w armii. Był sekretarzem zespołu smoleńskiego Macierewicza i zasłynął tylko raz - to on dowodził operacją łączenia się przez internetowy komunikator z ekspertami zespołu w czasie jednej z konferencji smoleńskich. W jej trakcie dodzwonił się tam osobnik przedstawiający się jako Władimir Putin, co ośmieszyło całą konferencję.

Wyznaczenie Misiewiczowi misji budowy centrum to krok w starym, kontrowersyjnym stylu Macierewicza. Zagadką pozostaje to, czy nocny zajazd jest tylko wypadkiem przy pracy czy nowym-starym standardem Macierewicza. Oby to pierwsze, choć należy się obawiać tego drugiego.