Potem pojawiły się komentarze, że prezydent ustąpił. Po przedstawieniu poprawek PiS do prezydenckiego projektu nowelizacji ustawy o KRS posłowie opozycji grzmieli: projekt prezydenta nie istnieje, całkowicie go przerobiliście, to jest kapitulacja ze strony prezydenta. Czy na pewno? Co prawda trudno uwierzyć, że posłowie wybiorą wspólnych kandydatów większością 3/5 głosów, ale... nie będzie to wybór zwykłą większością, jak chciał PiS – na co nie zgadzał się prezydent. Jeśli zostanie uruchomiony tryb awaryjny, to co najmniej 230 posłów wybierze bezwzględną większością 16 kandydatów na członków KRS, z których dziewięciu wskaże PiS. Oznacza to, że głosów za listą musi być więcej niż posłów głosujących przeciw i wstrzymujących się od głosu.

Warto pamiętać, że bezwzględną większością Sejm odrzuca też poprawki Senatu czy uchwala wotum zaufania dla rządu. Taki wybór powinien więc satysfakcjonować i PiS – który rekomenduje większość członków do KRS, i prezydenta – nie zostaną oni wybrani zwykłą większością. Dlatego Andrzej Duda może powiedzieć, że osiągnął to, o co walczył w lipcu. Podczas wtorkowego posiedzenia komisji opozycja grzmiała jednak, że projekt wciąż jest niekonstytucyjny, bo kończy kadencje obecnych członków KRS i wybiera wszystkich na nową, wspólną czteroletnią. Do tego doszła poprawka, która pozwala również grupie 25 prokuratorów (także adwokatów, radców prawnych lub notariuszy) zgłaszać kandydatów do KRS. Jeśli się utrzyma mimo protestu ministra z prezydenckiej kancelarii, opozycja będzie mogła powiedzieć, że Adrian wrócił na korytarz, bo już nie jest obrońcą konstytucji, którym był jeszcze w lipcu. Wówczas to Zofia Romaszewska przekonała go, że prokurator generalny nie może mieć wpływu na sędziów. Na razie, jak powiedział sam Robert Górski dla „Rzeczpospolitej", trzeba trzymać rękę na pulsie. Pozostały bowiem jeszcze poprawki do ustawy o Sądzie Najwyższym, a posłowi Piotrowiczowi tak się spieszy, że może nawet pracować w sobotę. ©?