Uchwała Izby Dyscyplinarnej SN stanowi, że prokurator generalny może składać kasację w sprawach adwokackich dyscyplinarek, nawet jeśli nie doszły one do tego etapu, w którym istnieje droga kasacyjna. Tym samym minister dostaje możliwość wyrzucenia z palestry adwokatów krytycznych wobec władzy. System się domyka.

Pierwszy się o tym przekona adwokat Roman Giertych, pełnomocnik Donalda Tuska w śledztwie smoleńskim, bo skrytykował działania prokuratury. Gdy adwokackie organy dyscyplinarne nie uwzględniły żądania prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, by wobec Giertycha wszcząć dyscyplinarkę, zwierzchnik i kolega Święczkowskiego, Zbigniew Ziobro, pośpieszył ze wsparciem i złożył kasację do nowej izby SN.

Czytaj także: Żaden adwokat nie wymknie się już władzy

To kolejna przewaga prokuratury nad stroną przeciwną. W poprzedniej kadencji niestety zrezygnowano z nowelizacji prawa karnego, która zrównywała strony procesu – a sąd rozstrzygał spór. Teraz przy władzy są ci, którzy chcą, by prokurator mógł wstrzymać decyzję sądu zwalniającego podejrzanego z aresztu. Prokurator, zbrojne ramię władzy wykonawczej, ma być ponad sądem. A zbyt dociekliwego adwokata prokurator też pognębi.

Wyrok TSUE wskazuje przesłanki podważające niezależność Izby Dyscyplinarnej SN. Ta zaś po uchwaleniu zasady prawnej, że jest legalna, nie przejmuje się otaczającą ją rzeczywistością i jak gdyby nigdy nic orzeka. Przeciąganie liny między izbami trwa w najlepsze. Wkrótce Izba Pracy, po odpowiedzi TSUE na jej pytania, wyda swoje orzeczenie, w którym oceni działania Izby Dyscyplinarnej. Wszystko prędzej czy później doprowadzi nas do uchwały całego SN. A sprzątać po tym chaosie będziemy latami.