Patostream: patologia w internecie bez reżysera

Małgorzata Bulaszewska medioznawca i kulturoznawca z Uniwersytetu SWPS

Publikacja: 19.11.2018 20:41

Patostream: patologia w internecie bez reżysera

Foto: materiały prasowe

Rz: Do prokuratury trafiają pierwsze sprawy związane z tzw. patostreamami. Dotyczą nadawanych na żywo relacji internetowych zawierających różnego rodzaju treści niestosowne, a nawet karalne – od obraźliwych komentarzy, poprzez upijanie nieletnich, aż do przypadków pobić czy namawiania dzieci do rozbierania się. Dlaczego w ogóle takie transmisje są oglądane?

Małgorzata Bulaszewska: Głównie dlatego, że oglądającym wydaje się to śmieszne. I w taki też sposób te materiały są kręcone. Bo nawet nie można powiedzieć, że ludzie, którzy prowadzą patotransmisję, np. na platformie YouTube, reprezentują swoje codzienne zachowanie, pokazują to, co lubią robić, czy to, czym się zajmują. W większości jest to forma przerysowanego marketingu dla uzyskania internetowej sławy i niestety sposób na zarabianie pieniędzy.

Czy ludzie nie zastanawiają się nad tym, że właśnie widzieli transmitowane na żywo pobicie dziewczyny albo próbę wyrzucenia kogoś przez okno?

Ci, którzy to oglądają, zwykle nie biorą tego pod uwagę. Tłumaczą jednocześnie, że przecież oglądają to tylko dla tzw. beki, czyli dla rozrywki, bo przecież żaden z nich nie bije swojej matki czy dziewczyny, nie upokarza bezdomnego, upijając go wcześniej. Wielu nawet potępia takie działania. Ale są też i tacy, którzy obierają sobie za swój autorytet jednego z autorów tych materiałów patostreamowych i próbują w codziennym życiu zachowywać się podobnie jak ich idole. I to już nie jest tylko rozrywką, za tym idą konkretne konsekwencje karne.

Istnieją jeszcze jakieś granice tego, co można zobaczyć w internecie?

Już dawno wydawało nam się, że przekroczyliśmy wszystkie granice tego, co można zobaczyć na żywo, kiedy w telewizji pojawiły się programy typu reality show, jak np. Big Brother. Tam też dochodziło do nagannych zachowań, gdzie jeden uczestnik poniżał drugiego. Ale jednak to, co widzieliśmy na ekranach, było w jakiś sposób moderowane. Był reżyser i ekipa, która pełniła pieczę nad powstającą treścią. W internecie nie mamy już reżyserów. I niezwykle trudno jest wyznaczyć jakiekolwiek granice tego, co ludzie chcą pokazywać, i tego, co chcą oglądać. Już dawno na YouTubie krążyły np. zdjęcia z egzekucji amerykańskich żołnierzy, których podpalili islamiści. Widzieliśmy i życie, i śmierć, a wszystko, co dotyczy człowieka, już przestało być tabu. Napędza to kultura ekshibicjonizmu, która szuka nowych form odsłaniania się przed innymi. Mamy Facebooka i Instagram, na których sami dzielimy się swoim życiem.

Mamy też patostreamy, których tytuły w żaden sposób nie ostrzegają nas, że obejrzymy treści niestosowne.

Wręcz przeciwnie – zachęcają do oglądania jakimś humorystycznym zdaniem. To powoduje, że w trakcie poszukiwania zupełnie niewinnej rozrywki w sieci dziecko, które nie będzie do końca rozumiało, z czym ma do czynienia, zacznie regularnie oglądać patostreamy. I jedyną formą ochrony dzieci przed takimi treściami jest właściwie kontrola rodzicielska. Choć i ta, z powodu mylących tytułów, jest niezwykle utrudniona.

—rozmawiała Katarzyna Płachta

Czytaj też: Policja i prokuratorzy biorą się za patostreamerów

Rz: Do prokuratury trafiają pierwsze sprawy związane z tzw. patostreamami. Dotyczą nadawanych na żywo relacji internetowych zawierających różnego rodzaju treści niestosowne, a nawet karalne – od obraźliwych komentarzy, poprzez upijanie nieletnich, aż do przypadków pobić czy namawiania dzieci do rozbierania się. Dlaczego w ogóle takie transmisje są oglądane?

Małgorzata Bulaszewska: Głównie dlatego, że oglądającym wydaje się to śmieszne. I w taki też sposób te materiały są kręcone. Bo nawet nie można powiedzieć, że ludzie, którzy prowadzą patotransmisję, np. na platformie YouTube, reprezentują swoje codzienne zachowanie, pokazują to, co lubią robić, czy to, czym się zajmują. W większości jest to forma przerysowanego marketingu dla uzyskania internetowej sławy i niestety sposób na zarabianie pieniędzy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?