Bajka o sprytnym Jasiu i ostrożnej Małgosi

Po moim zeszłotygodniowym felietonie na temat kredytów frankowych świętym oburzeniem zapałali „oszukani przez banki". Nikt nie wiedział, co robi, ale teraz jest już specjalistą z prawa cywilnego, bankowego, ekonomii i nawet moralności.

Aktualizacja: 14.11.2019 08:36 Publikacja: 14.11.2019 08:25

Bajka o sprytnym Jasiu i ostrożnej Małgosi

Foto: Fotolia

Więc opowiem wam bajeczkę. O Jasiu i Małgosi. I podam trochę liczb. Bo liczby są nieubłagane dla teorii wielkiego oszustwa.

Małgosia w listopadzie 2008 r. zaciągnęła kredyt hipoteczny. Posłuchała prof. Gwiazdowskiego, który powtarzał, że nie ma powodu zakazywać udzielania kredytów odnoszących się do walut obcych, ale zaciągać kredyty to najbezpieczniej jest w walucie, w której się zarabia. Jaś w tym samym miesiącu zaciągnął kredyt frankowy. Oboje otrzymali z banku taką samą kwotę – powiedzmy – 275 tys. zł na 30 lat, czyli 360 rat do spłaty.

Czytaj też: Zapłacą wszyscy, zyskają niektórzy

Jaś kupił mieszkanie na prestiżowym osiedlu w Warszawie – tak się bowiem składa, że to głównie warszawiacy brali kredyty frankowe. A Małgosia w Siemiatyczach. Na Podlasiu mało jest kredytobiorców, którzy dali się bankom tak głupio oszukiwać jak warszawiacy. Jaś pierwszą ratę miał w wysokości około 1500 zł, a Małgosia około 2200 zł. Ich raty zrównały się dopiero w połowie 2013 r. I do dziś są na podobnym poziomie – każde z nich płaci około 1375 zł. Jaś spłacił dotąd około 180 tys. zł, a Małgosia około 210 tys. zł. Przy czym Małgosia nie dość, że łącznie spłaciła więcej, to w dodatku więcej spłaciła odsetek, a mniej pożyczonego kapitału – bo odsetki miała i cały czas ma znacznie wyższe.

Przy dzisiejszych stopach procentowych i kursie franka Małgosia będzie musiała łącznie zapłacić bankowi przez 30 lat jakieś 430 tys. zł, a Jaś „aż" 495 tys. zł. Czyli w ciągu 19 lat, przez które jeszcze mają spłacać kredyt, Jaś będzie musiał zapłacić raptem jakieś 285 (słownie: dwieście osiemdziesiąt pięć) zł miesięcznie więcej od Małgosi. I Jaś teraz mówi tak: bank mnie oszukał i musi zostać ukarany. Kara ma polegać na tym, że Jaś już nic bankowi nie chce spłacać – bo umowa jest nieważna. Za to bank ma mu jeszcze oddać raty, które zapłacił. I wykreślić hipotekę. Jaś będzie więc miał mieszkanie, które podrożało z powodu boomu mieszkaniowego w Warszawie o jakieś 55 tys. zł, a Małgosia będzie miała nadal obciążone hipoteką mieszkanie, które podrożało tylko o 20 tys. zł. I dobrze jej tak! Skoro nie dała się bankowi oszukać, niech płaci. Jak była taka mądra i ostrożna.

Wybrałem do przykładu listopad 2008 r., bo w grudniu kurs franka zaczął rosnąć. Ci, którzy wzięli kredyt frankowy wcześniej, są w jeszcze lepszej sytuacji niż Jaś.

Więc opowiem wam bajeczkę. O Jasiu i Małgosi. I podam trochę liczb. Bo liczby są nieubłagane dla teorii wielkiego oszustwa.

Małgosia w listopadzie 2008 r. zaciągnęła kredyt hipoteczny. Posłuchała prof. Gwiazdowskiego, który powtarzał, że nie ma powodu zakazywać udzielania kredytów odnoszących się do walut obcych, ale zaciągać kredyty to najbezpieczniej jest w walucie, w której się zarabia. Jaś w tym samym miesiącu zaciągnął kredyt frankowy. Oboje otrzymali z banku taką samą kwotę – powiedzmy – 275 tys. zł na 30 lat, czyli 360 rat do spłaty.

Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?