Do rejestru klauzul niedozwolonych wpisywane były postanowienia umowne uznane za niedozwolone prawomocnym wyrokiem Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w trybie tzw. kontroli abstrakcyjnej. W rejestrze znajdują się postanowienia dotyczące odwołania do bankowych tabel kursowych stosowane przez cztery banki: mBank, Bank Millennium, Bank BPH (umowy dawnego GE Money Banku) oraz DnB Nord. Są to zatem zaledwie cztery spośród kilkunastu banków, przeciwko którym kredytobiorcy występują z pozwami dotyczącymi kredytów indeksowanych i denominowanych oraz przeciwko którym zapadły już pozytywne dla kredytobiorców wyroki. Sama kwestia związania sądu orzekającego w danej sprawie wpisem do rejestru klauzul niedozwolonych również nie jest jednoznaczna. Co prawda, mając na uwadze treść art. 479(43) k.p.c. oraz stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w uchwale III CZP 17/15, znaczna część sądów uznaje moc wiążącą wpisu danego postanowienia do rejestru klauzul niedozwolonych, jednak nie jest to zagadnienie bezsporne w orzecznictwie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie aby sąd w konkretnej sprawie dokonał indywidualnej kontroli abuzywności postanowień umownych. Co więcej, sąd musi to zrobić w każdej sprawie, w której pozwanym jest bank inny niż wyżej wymienione. Mając na uwadze ostatnie wyroki Sądu Najwyższego w sprawach III CSK 159/17 oraz I CSK 242/18, abuzywność postanowień umownych przewidujących zastosowanie kursów walut z tabel kursowych banku do przeliczenia wypłaconego kredytu oraz spłacanych rat, zdaje się być obecnie przesądzona.

Czytaj także: Frankowicze wygrywają z bankami

Należy jednak pamiętać, że sama abuzywność postanowień dotyczących odwołania do tabel kursowych nie musi być wyłączną podstawą do kwestionowania konkretnej umowy. W grę wchodzą przecież także inne przepisy kodeksu cywilnego, prawa bankowego, ustawy o kredycie konsumenckim, czy ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Dokładna analiza orzecznictwa wskazuje, że sądy dochodziły do przekonania o wadliwości umów wskazując na różne podstawy prawne oraz uwzględniając różnice między kredytami indeksowanymi i denominowanymi. Powyższe prowadzi do przekonania, że zarzuty stawiane umowie muszą być zdeterminowane stanem faktycznym występującym w konkretnej sprawie i nie mogą ograniczać się jedynie do wykazywania zbieżności klauzul umownych z postanowieniami znajdującymi się w rejestrze UOKiK.

W komentowanym artykule autor stwierdza ponadto, że w przypadku prawomocnego stwierdzenia nieważności umowy kredytu, bank nie ma prawa żądać od kredytobiorcy zwrotu wypłaconego kapitału kredytu w związku z upływem trzyletniego terminu przedawnienia. Tak kategoryczne stanowisko jest w moim przekonaniu ryzykowne. Bezspornym jest, że roszczenie banku o zwrot wypłaconej kwoty kredytu przedawnia się z upływem 3 lat. Nie można jednak zapominać, że sąd nie jest bezwzględnie związany podniesionym zarzutem przedawnienia. Może on zostać uznany w konkretnym stanie faktycznym za nadużycie prawa. Z pomocą bankom w tej kwestii przyszedł zresztą sam ustawodawca wprowadzając do kodeksu cywilnego art. 117(1).

Trzecia kwestia, w której nie zgadzam się z autorem komentowanego artykułu, to wniosek, że w przypadku eliminacji bezskutecznych postanowień dotyczących indeksacji, kredytobiorca będzie zobowiązany spłacać kredyt po kursie CHF z dnia zawarcia umowy. Przypomnieć należy, że skutkiem zastosowania klauzul abuzywnych wiążących kwotę kredytu i wysokość rat kredytu z kursem CHF jest ich całkowita bezskuteczność. Zatem nie może być mowy o dalszym spłacaniu kredytu z zastosowaniem jakichkolwiek kursów waluty obcej – wszelkie powiązania z walutą obcą zostają z umowy wyeliminowane. Kredyt indeksowany po wyeliminowaniu niedozwolonych postanowień umownych, w przypadku braku stwierdzenia nieważności umowy, jest kredytem stricte złotowym oprocentowanym według stawki LIBOR.