Kluczowe wyzwania dla polskiej polityki

Polska, Unia, współpraca globalna – wszystko stanęło pod znakiem zapytania, a świat polityki zmarniał. Nie ma wspólnej agendy, wspólnej wizji, wspólnoty celów. To groźne.

Publikacja: 19.09.2019 21:00

Kluczowe wyzwania dla polskiej polityki

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

To, co nas dotyka – jako obywateli, jako przedsiębiorców, jako ludzi czynu, a nie tylko deklaracji – to zatrzymanie się na papierowych strategiach, papierowych programach, na słusznych i potrzebnych hasłach, które krótko po ogłoszeniu – są porzucane. W zamian wdrażane są pomysły, które z rozwojem mają niewiele wspólnego. Dlatego wiele spraw, które dawno powinny być rozwiązane w świecie, w Europie, w Polsce, ciągle pozostaje na liście rzeczy do załatwienia. A lata mijają. Zaniechania poszczególnych ekip i rządów kumulują się, a ich koszty – cywilizacyjne, społeczne, rozwojowe – dramatycznie rosną.

Dlatego nie możemy stać z boku. Nie możemy dać zepchnąć się na margines, nawet jeśli jesteśmy w mniejszości. Skoro wiemy i umiemy to zrobić, możemy działać. Naszą odpowiedzialnością jest brak zgody na puste deklaracje i fasadowość działań. Przed nami wybory, warto więc przypomnieć kilka kwestii strategicznych na polskim podwórku.

Rynek pracy

Brak pracowników to dziś największa bariera wzrostu. Umiejętności i wiedza absolwentów szkół i uniwersytetów nie nadążają za potrzebami współczesnej gospodarki. Powstała i jest utrwalana ogromna luka kompetencyjna. Trzeba nam umiejętności społecznych, projektowych, zdolności szybkiego uczenia, znajomości świata cyfrowego, chęci pracy w zespole, innowacyjności, praktycznej nauki zawodu. Bardzo niewiele jest szkół, które tak właśnie uczą i wychowują. Mamy za to w programach trylogie, romantyków, historie powstań, bardzo niewiele gospodarki, żadnych treningów umiejętności społecznych, komunikacyjnych.

Dziś o rozwoju decyduje kapitał społeczny i wiemy to już od kilkunastu lat. Mimo raportów i analiz nic z tym nie zrobiliśmy! Nie mamy surowców, nie mamy kolonii, Doliny Krzemowej, jesteśmy dość biednym krajem – jedyny nasz zasób to ludzie.

Przestańmy wreszcie gadać o tym, organizować kolejne oświatowe debaty, tylko oddajmy to w ręce fachowców, wysoko wynagradzanych nauczycieli, samorządów, rad rodziców, przeznaczając na to niezbędne środki.

Rynek pracy, ale i zdrowie społeczne wymagają powrotu do wyższego wieku emerytalnego, bo jeśli ktoś dziś odejdzie na emeryturę, na rynek pracy już nie wróci, nie będzie miał kwalifikacji. Rynek pracy wymaga aktywnej polityki migracyjnej i otwarcia, bez zbędnych barier administracyjnych, procedur wizowych i bez opowiadania, że Polska musi dbać o spójność narodową czy kulturową, bo najszybciej rozwijają się społeczeństwa otwarte. Oskarżanie przybyszów o wrogość i zagrożenia to bolesne nieporozumienie.

Musimy wkrótce przyjąć miliony nowych pracowników albo powiedzmy sobie, obecnym i przyszłym emerytom, że nie dostaną swoich świadczeń, że zamkniemy szpitale, że nie będzie kto miał się nimi zająć. To się dzieje na naszych oczach, a politycy tylko gadają. Jeśli dodać nieodpowiedzialny pomysł gwałtownego podwyższania płacy minimalnej, kolejnych dodatkowych emerytur, widać wyraźnie, że zamiast dzielić pracę, dzielimy zasiłki i świadczenia z pracą niezwiązane. Tak się nie walczy z nierównościami. To gra krótkoterminowa.

Energetyka – od ściany do ściany

Budujemy energetykę jądrową – nie budujemy. Wspieramy farmy wiatrowe – rezygnujemy z nich. Na nowo próbujemy coś zrobić, ale najchętniej na morzu. Zachęcamy do nowych źródeł energii, do energetyki rozproszonej, a potem nie chcemy z niej korzystać. Wiemy, że czas dla energetyki węglowej się kończy, ale wbrew trendom światowym i europejskim budujemy nowe bloki węglowe, a nawet chcemy budować kopalnię węgla brunatnego.

Nie mamy sieci przesyłowych, brakuje wody do chłodzenia – i tak od ściany do ściany. Chcemy eksploatować 1 mln samochodów elektrycznych, zapominając, że to wymaga o 20 proc. większego zużycia prądu. O skutkach cenowych takiej polityki energetycznej lepiej nie mówić. Zamiast racjonalności, rząd postanowił zamrozić ceny, choć produkujemy najdroższą energię w Europie, kupując rosyjski węgiel, bo własnego nam nie starcza i jest droższy. A ceny energii rosną z dnia na dzień o 50–70 proc. Przemysł stalowy już zamyka piece, a wiele firm liczy straty z powodu wzrostu kosztów.

Trzy szczyty klimatyczne w Polsce

Jesteśmy dumni, że je organizowaliśmy, ale jak przychodzi do czynów, szczycimy się zablokowaniem celu neutralności emisyjnej UE w 2050 r., ogłaszając zwycięstwo pod fałszywym hasłem obrony interesów polskich firm. Fałszywym, bo nie chcemy konkurować z innymi kosztem zdrowia obywateli.

Nie umiemy wydawać racjonalnie i szybko pieniędzy unijnych na walkę z kopciuchami, dopiero UE musi nas przymuszać do bardziej efektywnego zarządzania. Każdego bezwietrznego jesiennego i zimowego dnia słuchamy komunikatów o zanieczyszczeniach powietrza przekraczających dopuszczalne stężenia – i nic. Mamy jakiś realny program zmiany czy będziemy po prostu chorowali i umierali?

Cywilizowane kraje już uporały się ze zbiórką śmieci, opakowań, odpadów i ich przetwarzaniem, dla Polski to jest sprawa nie do ogarnięcia! Znowu udajemy, że coś robimy jako obywatele, państwo i samorządy. Za to firmy same z siebie walczą z marnowaniem opakowań, marnowaniem żywności, marnotrawieniem surowców, edukują, ogłaszają własne programy promujące ochronę środowiska.

A tu potrzebne są natychmiastowe działania, a nie wycinanie Białowieży, wiślane przekopy, traktowanie lasów jako łatwego źródła pozyskiwania i sprzedaży drewna czy strzelania do bobrów, bo nasze dzieci i wnuki mogą obudzić się któregoś dnia na pustyni i nie jest to wcale fikcja, skoro Polska jest jednym z krajów o niskich zasobach wody. Dlaczego politycy i rządy nie czują się odpowiedzialne za środowisko i klimat, trudno pojąć. Skutki spadają na kolejne pokolenia!

Praworządność

Pilnowanie jej reguł to także jedno z kluczowych wyzwań. – Polska rozpadła się na dwa wrogie obozy. Zagrożone są prawa i wolności obywatelskie, zagrożona jest wolność kultury, nowoczesność edukacji, zagrożona jest gospodarka. Nie możemy omijać tych gorących tematów – to mówiłam na otwarcie Europejskiego Forum Nowych Idei w 2016 r. I dalej jest to boleśnie aktualne.

Minione trzy lata wymagały od Lewiatana jasnego określenia się w kwestiach praworządności – fundamentu demokracji liberalnej, swobód obywatelskich, ale też swobody działalności gospodarczej. Nie może zabraknąć głosu Lewiatana w tak kluczowych sprawach, skoro krok po kroku przesuwane są granice tolerancji dla jej łamania.

Trzymanie się konstytucji, niezależność Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnej Rady Sądownictwa, niezależność sędziów, normalny proces legislacyjny z poszanowaniem dialogu społecznego, transparentny, profesjonalny i przewidywalny – to minimalne standardy demokratycznego kraju. Nie można przyjmować ustaw w trybie nocnym czy specjalnym.

Także w imię praworządności protestowaliśmy i powinniśmy protestować przeciwko nadużywaniu zatrzymań i tymczasowych aresztowań wobec przedsiębiorców, menedżerów, urzędników czy zwykłych obywateli. Nie możemy w takich sprawach milczeć, bo to kwestia wartości, które są fundamentem wolnej Polski, fundamentem UE, fundamentem wolnego świata, fundamentem Lewiatana.

To jest też odpowiedzialność mediów, nie tylko prywatnych, ale też publicznych.

Równość obywateli

Nie byłabym sobą, gdybym nie przypomniała, że jednym z elementów demokracji i praworządności jest równość obywateli, równość kobiet i mężczyzn. I znowu – w deklaracjach zgoda. W praktyce – popularyzowany model to jednak niemieckie 3K: Kinder, Küche, Kirche. Kwestie gender, równości płci, mniejszości są wyimaginowanym wrogiem, ponoć obcą ideologią.

Tymczasem, jeśli chcemy się harmonijnie rozwijać, potrzeba nam kobiet w polityce, w życiu społecznym, na funkcjach menedżerskich, urzędniczych. Różnorodność procentuje. Jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w rządzie na stanowiskach ministerialnych było sześć kobiet. Dziś są tylko dwie. Ktoś o tym pomyślał? To nie jest łatwy proces. Sami to ćwiczymy w Lewiatanie. Ale trzeba się starać, próbować, edukować, regulować. Znowu – trzeba działać, a nie tylko gadać. Nic samo się nie stanie.

Europa i euro

Miejsce w Europie i przyjęcie euro przesądzą o naszym rozwoju i naszej przyszłości. Dlatego tak ważne jest aktywne członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Aktywne w poszukiwaniu porozumienia, kompromisów, ale też chęci wspólnego działania, a nie izolowania się, mówienia: „nie, bo nie", braku własnych propozycji dla Europy i oskarżania jej o nasze grzechy i zaniechania. Żaden z europejskich krajów nie poradzi sobie sam z wyzwaniami globalnymi, technologicznymi, klimatycznymi, obronnymi. Także Polska. Musimy być razem.

Konsekwencją tego „razem" jest między innymi przyjęcie wspólnej waluty i powrót do konkretnych scenariuszy tego przyjęcia. Bez tego jesteśmy, po raz kolejny, niewiarygodnym partnerem.

Dialog społeczny

W wielu tych i innych kwestiach potrzebna jest rozmowa, dialog, także dialog społeczny. Niestety, we wszystkich poruszonych sprawach, jest on deklaratywny, udawany. Jest jakimś bardzo formalnym obowiązkiem. To dlatego po kryzysie Komisji Trójstronnej tak bardzo zabiegaliśmy o nową ustawę o Radzie Dialogu Społecznego. Jej uchwalenie przyjęliśmy z nadziejami.

Niestety, najlepsza ustawa bez woli jej wykonywania niczego nie zmieni. Patronat Prezydenta RP niewiele pomógł. Brak konsultacji zamiaru drastycznego podniesienia płacy minimalnej to kolejny negatywny przykład.

Nic nie jest dane raz na zawsze

W ciągu ostatnich 30 lat Polska odniosła historyczny sukces. PKB na głowę mieszkańca niemal się potroił i jest już wyższy niż w Grecji. Wkrótce możemy dogonić Portugalię. Nasz eksport wzrósł w tym czasie niemal 20-krotnie. Poprawiła się sytuacja na rynku pracy, bezrobocie należy do najniższych w Unii Europejskiej. Wzrosła jakość życia i zamożność Polaków. Możemy być dumni z naszych sukcesów.

Ale nic nie jest dane raz na zawsze. Nie ma gwarancji, że w kolejnych latach będzie podobnie. Na sukcesy trzeba bowiem zapracować. Przed nami wielkie wyzwania. Jeśli im nie sprostamy, za kilka lat może się okazać, że zmarnowaliśmy ogromną szansę na cywilizacyjne dogonienie Zachodu.

Dr Henryka Bochniarz jest przewodniczącą Rady Głównej Konfederacji Lewiatan, wiceprezydentem BusinessEurope

To, co nas dotyka – jako obywateli, jako przedsiębiorców, jako ludzi czynu, a nie tylko deklaracji – to zatrzymanie się na papierowych strategiach, papierowych programach, na słusznych i potrzebnych hasłach, które krótko po ogłoszeniu – są porzucane. W zamian wdrażane są pomysły, które z rozwojem mają niewiele wspólnego. Dlatego wiele spraw, które dawno powinny być rozwiązane w świecie, w Europie, w Polsce, ciągle pozostaje na liście rzeczy do załatwienia. A lata mijają. Zaniechania poszczególnych ekip i rządów kumulują się, a ich koszty – cywilizacyjne, społeczne, rozwojowe – dramatycznie rosną.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił