„Ja, Urzędnik!”

Kto w Polsce ma dość siły, by zniweczyć opracowywane miesiącami przez rząd plany? Wywołać popłoch w kilku resortach naraz? Mówiąc wprost – kto dzierży największą władzę?

Publikacja: 09.09.2018 21:00

„Ja, Urzędnik!”

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Myślicie, że chodzi o polityka? Nie. Tym dyktatorem i wszechwładcą jest... urzędnik. Ostatni przykład to urzędnik gdańskiego oddziału ZUS. Jedną interpretacją rozbił na kawałki ogłoszoną z pompą tzw. ulgę na start – czyli zwolnienie ze składek na ubezpieczenie społeczne dla rozpoczynających działalność przedsiębiorców.

Ulga ta miała zachęcić do zakładania mikrofirm te osoby, które wahają się z rozpoczęciem działalności. Na początku, gdy przychody są małe i niepewne, niekiedy trudno coś zarobić. A składki trzeba płacić co miesiąc – nie ma zmiłuj. W Gdańsku najwyraźniej ktoś w ulgę uwierzył, ale z godnej pochwały ostrożności – zapytał, co na to ZUS. A urzędnik Zakładu wyjaśnił, że to bzdury! Że będzie takich przedsiębiorców traktować jak zleceniobiorców i zedrze składkę z każdego przez nich zarobionego grosika. Jednym słowem: z „ulgi na start" zostały drzazgi.

W instytucje, które niedawno świętowały jej wprowadzenie, jakby piorun trzasnął. Po chwilowym szoku wydały oświadczenia, że żadnych składek nie trzeba, że „gdańska interpretacja" to indywidualny przypadek. I śmiało można korzystać z „ulgi na start".

Przekonują mnie one niewiele bardziej niż e-maile od egzotycznych „multimilionerów", które czasem wpadają na moją pocztę. Oferują oni wielkie zyski w zamian za pomoc w jakiejś operacji finansowej. Dzięki której można zarobić krocie – o ile tylko wyśle się im dziś 50 dolarów. Nie wysyłam!

Dla mnie „ulga na start" to symbol. Przykład wszystkich grzechów polskiej rzeczywistości gospodarczej zebranych w jednej gorzkiej pigułce. Mamy przepisy, które mają zmienić coś na lepsze. Zmiana zostaje odtrąbiona jako wielki sukces, długo oczekiwany przełom. Przepisy trafiają jednak na biurko urzędnika, który ma je zastosować w jakimś konkretnym przypadku. Okazują się tak niejednoznaczne, że urzędnik wyrzuca do kosza cały sens zmian! Ma gdzieś ulgi, wsparcie przedsiębiorców i obietnice rządzących. Ma być zapłacone! Składkę trzeba zebrać! Zedrzeć z tych lub innych pleców – w kasie ma się zgadzać! Odpowiedzialne instytucje wydają z siebie tylko uspokajające komunikaty, które w sensie prawnym nie mają żadnego znaczenia. Bo liczy się interpretacja prawa – a tej dokonał urzędnik. I koniec gadania! Decyduje „Ja, Urzędnik"!

To ostateczny dowód, że nie liczą się „Konstytucje biznesu", strategie i plany. Gospodarcza rzeczywistość polskiego przedsiębiorcy to nie są konferencje i odczyty, na których VIP-y w świetle jupiterów opowiadają, jak bardzo jest dobrze. I będzie jeszcze lepiej.

Rzeczywistość polskiego przedsiębiorcy to biurko, za którym tkwią urzędnicy ZUS, skarbówki, nadzoru budowlanego itd. To oni decydują, co i jak ma w Polsce wyglądać. A według nich podatnik może odczuć tylko „ulgę na koniec". I ona, w odróżnieniu od „ulgi na start", rzeczywiście działa. Każdy może się o tym przekonać – wystarczy pójść załatwić coś do urzędu. Jak się już wstanie z krzesełka dla petentów i wyjdzie na świeże powietrze – można poczuć istotnie wielką ulgę. ©?

Myślicie, że chodzi o polityka? Nie. Tym dyktatorem i wszechwładcą jest... urzędnik. Ostatni przykład to urzędnik gdańskiego oddziału ZUS. Jedną interpretacją rozbił na kawałki ogłoszoną z pompą tzw. ulgę na start – czyli zwolnienie ze składek na ubezpieczenie społeczne dla rozpoczynających działalność przedsiębiorców.

Ulga ta miała zachęcić do zakładania mikrofirm te osoby, które wahają się z rozpoczęciem działalności. Na początku, gdy przychody są małe i niepewne, niekiedy trudno coś zarobić. A składki trzeba płacić co miesiąc – nie ma zmiłuj. W Gdańsku najwyraźniej ktoś w ulgę uwierzył, ale z godnej pochwały ostrożności – zapytał, co na to ZUS. A urzędnik Zakładu wyjaśnił, że to bzdury! Że będzie takich przedsiębiorców traktować jak zleceniobiorców i zedrze składkę z każdego przez nich zarobionego grosika. Jednym słowem: z „ulgi na start" zostały drzazgi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację