Świat według Trumpa

W niedawnym tweecie Donald Trump (którego będziemy mieli przyjemność już za kilka tygodni gościć w Polsce) wyraził swoje duże niezadowolenie z działalności amerykańskiego banku centralnego, czyli Systemu Rezerwy Federalnej (Fed).

Publikacja: 31.07.2019 21:00

Świat według Trumpa

Foto: AFP

Prezydentowi nie podoba się to, że Fed nie obniża stóp procentowych. Wcale nie dlatego, żeby w gospodarce USA działo się źle. Wręcz odwrotnie, bezrobocie spadło do poziomu najniższego od pół wieku, a indeksy giełdy odnotowują poziomy najwyższe w historii, więc powodów do obniżki stóp raczej brak. Prezydentowi chodzi jednak o to, że stopy procentowe obniżają inni. „Nasz Fed nie robi nic" – stwierdził gniewnie – w sytuacji, gdy strefa euro i Chiny pomagają swoim przedsiębiorcom, tnąc stopy i obniżając w ten sposób ceny kredytu.

Tweet prezydenta zrobił wrażenie. W amerykańskiej tradycji nie leży to, by szef władzy wykonawczej wtrącał się do pracy osób odpowiedzialnych za siłę dolara. Oczywiście prezydent, za zgodą Senatu, wybiera członków Rady Gubernatorów Fed oraz jej przewodniczącego. Ale na tym jego bezpośredni wpływ na działalność banku się kończy, a wszyscy Amerykanie zgadzają się z tym, że solidny dolar jest podstawą zdrowej gospodarki.

W sprawie obecnego tweetu nie to jest jednak najważniejsze. Fed tak czy owak zastanawia się nad obniżką stóp, wpływ prezydenta na tę decyzję będzie żaden, a do jego kontrowersyjnej aktywności na Twitterze wszyscy się już dawno przyzwyczaili. Najważniejsze jest to, co tweet ten mówi o poglądach prezydenta Donalda Trumpa na świat, światową gospodarkę, a także rolę USA i dolara na świecie.

Dokładnie 75 lat temu, w lipcu 1944 roku, w miejscowości Bretton Woods w New Hampshire odbyła się konferencja, podczas której ustalono zasady powojennego ładu finansowego w świecie Zachodu. Jego kręgosłupem stał się dolar, którego wartość gwarantowała zarówno potęga gospodarcza USA, jak i zobowiązanie Fed do utrzymywania stałej ceny złota (równej 35 dolarów za uncję) w rozrachunkach z innymi bankami centralnymi.

Przez ponad ćwierć wieku dolar pozostawał stabilny, stosunkowo stabilne pozostawały kursy pozostałych walut wobec dolara, a inflacja była niska. I działo się to aż do roku 1971, kiedy USA uznały, że wobec rosnących rynkowych cen złota nie stać ich na finansowanie innym narodom stabilności, i odeszły od stosowanej dotąd polityki. Ale to nie znaczy, że straciły poczucie swojego przywództwa i odpowiedzialności za światową gospodarkę.

Teraz Donald Trump mówi coś zupełnie innego. Nieważne, że obniżki stóp przez Fed, który walcząc z kryzysem, wydrukował przez ostatnią dekadę biliony pustych dolarów, mogą być ryzykowne dla całego świata i zagrażać inflacją. Nieważne, że dosypanie na rynek nowych pieniędzy, wobec już uformowanej bańki cenowej na Wall Street, może grozić kolejnym globalnym kryzysem. Niech sobie mędrki mówią, co chcą. Dolar nie ma służyć światu, tylko Ameryce, więc jeśli amerykańscy kredytobiorcy tego chcą, stopy muszą być obniżone. Zwłaszcza wtedy, jeśli ma to pomóc prezydentowi w wygraniu kolejnych wyborów.

Prezydentowi nie podoba się to, że Fed nie obniża stóp procentowych. Wcale nie dlatego, żeby w gospodarce USA działo się źle. Wręcz odwrotnie, bezrobocie spadło do poziomu najniższego od pół wieku, a indeksy giełdy odnotowują poziomy najwyższe w historii, więc powodów do obniżki stóp raczej brak. Prezydentowi chodzi jednak o to, że stopy procentowe obniżają inni. „Nasz Fed nie robi nic" – stwierdził gniewnie – w sytuacji, gdy strefa euro i Chiny pomagają swoim przedsiębiorcom, tnąc stopy i obniżając w ten sposób ceny kredytu.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację