Nowe miary ceny pieniądza

Czy koniec LIBOR oznacza kres udzielania kredytów walutowych, jakie znamy?

Aktualizacja: 18.07.2019 21:21 Publikacja: 18.07.2019 21:00

Nowe miary ceny pieniądza

Foto: pexels.com

Dla większości z nas pierwszy kontakt z LIBOR nastąpił z chwilą starania się o kredyt walutowy, gdzie informacja o wysokości oprocentowania została oparta właśnie na jego wskazaniach (najczęściej indeksowanych w wersji 3M), powiększonych o marżę instytucji, która kredytu udziela. Mówiąc więc najprościej, LIBOR (cena, po jakiej londyńskie banki deklarują udzielanie sobie wzajemnie pożyczek) dla większości z nas przybliża koszt pozyskania pieniędzy w określonej walucie.

W latach 80. stał się on znaczącym, często głównym punktem odniesienia kosztu pieniądza dla dolara, jena, franka, funta czy euro, a do końca marca 2013 r. także dla dolara australijskiego, dolara nowozelandzkiego, dolara kanadyjskiego, korony szwedzkiej i korony duńskiej. Okazało się jednak, że LIBOR jest podatny na manipulacje ze strony instytucji bankowych biorących udział w panelach stanowiących podstawę dla jego wyznaczania. Choć podejmowano próby jego uwiarygodnienia, ostatecznie zapadła decyzja o likwidacji.

Financial Conduct Authority [brytyjski regulator niezależny od rządu – red.] postanowił do końca 2021 r. zakończyć to, co znamy jako LIBOR. W to miejsce, zależnie od kraju i waluty, będą wprowadzone inne punkty odniesienia dla kosztów udzielanych kredytów. Dla funta ma to być SONIA, dla jena TONAR, a dla franka SARON (zresztą już działający). Punktem odniesienia dla dolara ma być SOFR.

Co do zasady zaletą nowych rozwiązań ma być ich oparcie na rzeczywistych transakcjach wymiany między instytucjami bankowymi, a nie jak do tej pory na transakcjach deklarowanych. To ograniczy możliwości manipulacji i zwiększy przejrzystość rynku.

Dla instytucji i rynków finansowych oznacza to zmianę co do ustalenia punktu referencyjnego. Zaletą wydaje się realne oparcie na platformach obejmujących faktyczne transakcje, a nie teoretycznie możliwe do zaakceptowania, jak było w przypadku LIBOR. Dla osób mających zobowiązania w obcej walucie oznacza to konieczność zmiany umowy (jeśli wcześniejsza nie zakładała możliwości kwotowania w oparciu o inny wskaźnik i jeżeli nie był to element zmienny zawarty np. w regulaminie udzielania kredytów).

Nie spodziewałbym się dramatycznych zmian wysokości samych rat kredytu z powodu przyjęcia innego punktu referencyjnego. Nie da się jednak wykluczyć, że dynamika rynku finansowego przyniesie w krótkim okresie zmiany kosztów kredytu – raczej w stronę ich podniesienia, zwłaszcza w przypadku franka.

Dr Bartłomiej J. Gabryś pracuje w Katedrze Przedsiębiorczości Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Dla większości z nas pierwszy kontakt z LIBOR nastąpił z chwilą starania się o kredyt walutowy, gdzie informacja o wysokości oprocentowania została oparta właśnie na jego wskazaniach (najczęściej indeksowanych w wersji 3M), powiększonych o marżę instytucji, która kredytu udziela. Mówiąc więc najprościej, LIBOR (cena, po jakiej londyńskie banki deklarują udzielanie sobie wzajemnie pożyczek) dla większości z nas przybliża koszt pozyskania pieniędzy w określonej walucie.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację