Problemem są nie tylko niedociągnięcia techniczne i warunki lokalowe, ale też postawa pierwszej prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf, która zwleka ze zwołaniem pierwszego posiedzenia nowo powołanej Krajowej Rady Sądownictwa. Tymczasem to w jej rękach znajdują się klucze do otwarcia faktycznej reformy SN. To do niej zgodnie z ustawą mają się zgłaszać kandydaci do nowych izb w SN, ona też zajmie się ich opiniowaniem i przedstawianiem prezydentowi do nominacji.

Przynajmniej teoretycznie taki stan rzeczy może potrwać aż do 3 lipca. Wprawdzie prof. Małgorzata Gersdorf zapowiedziała, że zwoła posiedzenie KRS, nie określiła jednak kiedy, można więc zakładać, że zrobi to tuż przed odejściem w stan spoczynku (co już zapowiedziała), czyli na początku lipca.

Znając logikę działania PiS choćby z postępowania wobec Trybunału Konstytucyjnego, posłowie raczej nie będą się zdawać na łaskę czy niełaskę pierwszej prezes i w najbliższym czasie mogą się pojawić kolejne tzw. ustawy naprawcze, które przyspieszą zwołanie posiedzenia KRS i wybór jej przewodniczącego. Na chwilę pojawił się nawet pomysł, aby zrobiła to prezes TK lub najstarszy sędzia. Parlamentarna większość, jaką ma PiS, daje jej spore pole manewru.

Pytanie, jak mocna będzie determinacja, aby szybko wdrażać zmiany. Ważny jest również dialog prowadzony z Brukselą.

Oprócz zwlekania ze zwołaniem posiedzenia KRS przez pierwszą prezes sędziowie mają iluzoryczne możliwości przeciwdziałania zmianom, tym bardziej że ustawowy zegar już bije i w ciągu miesiąca niemal 40 proc. z nich będzie musiało się określić, czy chcą funkcjonować w nowej rzeczywistości, czy też wzorem prof. Gersdorf odejść w stan spoczynku.