26-latek bez PIT-u to pomysł bez sensu

W debacie o zniesieniu podatku dla pracowników do 26 lat oś sporu przebiega między „stać nas" i „niedopuszczalne rozdawnictwo". Ale czy ta zmiana komuś pomoże? Przeciwnie: zaszkodzi aktywnym.

Publikacja: 11.03.2019 21:00

26-latek bez PIT-u to pomysł bez sensu

Foto: Adobe Stock

Pomoc dla ludzi młodych, wchodzących w życie do 26. roku życia, do ukończenia 26 lat bez podatku PIT dla pracowników, tego 18 proc.!" – usłyszeliśmy na konwencji wyborczej PiS. Ta zapowiedź ginęła w natłoku innych: 500+ dla każdego dziecka, trzynastki dla emerytów i rencistów. Każdy z tych programów został wyceniony na ok. 10 mld zł, ale tylko w tym roku – jak dowiedzieliśmy się z ust minister finansów Teresy Czerwińskiej.

Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego koszt zwolnienia młodych ludzi z PIT to „zaledwie" 2–3 mld zł. Ale to, co jest kosztem w rozumieniu budżetowym, zdaniem premiera jest już inwestycją w odczuciu społecznym i w znaczeniu gospodarczym. Według niektórych ekspertów, zwolnienie „ma szansę pobudzić aktywność zawodową". Czy aby na pewno?

Ile osób skorzysta

Aby zostać beneficjentem pomocy, trzeba podjąć pracę etatową lub być tzw. permanentnym zleceniobiorcą. Według minister przedsiębiorczości może to służyć aktywizacji zawodowej i zmniejszaniu szarej strefy. Bo z ulgi można skorzystać tylko wtedy, gdy się działa lege artis. To warunek słuszny.

Jednak dla uczciwego oszacowania korzyści gospodarczych trzeba określić skalę zjawiska. Niestety, statystyka publiczna nam nie pomoże, bo nie jest przygotowana do wyodrębnienia osób 18–26-letnich, do których ulga jest adresowana. Zadowolimy się więc przybliżeniem.

Według „Rocznika statystycznego pracy 2015" w końcu 2016 r. pracowało: 78 tys. osób mających 15–19 lat, 1054 tys. – 20–24 lata i 2009 tys. – 25–29 lat. Trzeba więc na własną rękę oszacować grupę 15–26 lat (i pomniejszyć o pracujących na wsi, w gospodarstwach rodzinnych, a więc niepłacących PIT). Można przyjąć, że będzie to około 1,5 mln młodych ludzi.

Z corocznych sprawozdań Ministerstwa Finansów wynika z kolei, że przeciętny dochód podatnika wynosi nieco ponad 28 tys. zł na rok. To oznacza, że przy uwzględnieniu ulg, odliczeń, itp. należny podatek dochodowy wynosi 2400 zł. Zapewne większość młodych pracowników nie uzyskuje średniego dochodu, a więc płaci niższy podatek. Jeśli jednak posługiwać się wielkościami średnimi, to z jednej strony koszt zwolnienia z PIT ok. 1,5 mln osób pracujących w wieku do 26 lat sięgnie ok. 3,5 mld zł (1,5 mln razy 2400 zł).

„Obdarowani" zyskają niezapłacony podatek, czyli ok. 200 zł miesięcznie. Czy 200 zł zachęci młodzież do opuszczenia szarej strefy? Czy to na tyle silny bodziec, by skłonić ją do szybszego kończenia studiów i podejmowania pracy? Chciałoby się, by skutki nowego zwolnienia były jak najlepsze dla gospodarki, ale w świetle danych wypada powiedzieć: nie ma takiej opcji.

Na domiar złego – i to jest najpoważniejsze zastrzeżenie Pracodawców RP – zabrakło wsparcia dla młodych związanych z biznesem. Tych, którzy mimo to założyli działalność gospodarczą, wraz z koleżankami i kolegami zorganizowali się w startupy, zaangażowali się w biznes.

Młodzi przedsiębiorcy mają się obejść smakiem. Wykluczono ich z obawy przed wykorzystaniem zwolnienia do... unikania opodatkowania. To tak, jakby odmówić im uczciwości.

Co warta ulga na start

Przedstawiciele administracji starali się przekonywać, że młodzi w biznesie albo już otrzymali „swoje" ulgi, albo zaraz to się stanie... Jeśli mieli na myśli „ulgę na start", polegającą na zwolnieniu ze składek na ubezpieczenia społeczne – to śpieszę poinformować, że to ulga nieco iluzoryczna.

Młody przedsiębiorco! Podejmujesz działalność po raz pierwszy? To możesz skorzystać z ulgi na start – słyszy młody człowiek. – Przez sześć miesięcy płacisz tylko składkę zdrowotną 342,2 zł miesięcznie. Zawsze płacisz ją pełnej wysokości, bo to składka niepodzielna.

Potem wchodzisz w 24-miesięczny system obniżonych/preferencyjnych składek na ubezpieczenia społeczne. Podstawą do ich obliczenia jest 30 proc. minimalnego wynagrodzenia brutto w danym roku. W 2019 r. to 675 zł. Składka ubezpieczenia społecznego (składka emerytalna, rentowa, wypadkowa, itp.) wyniesie 213,57 zł miesięcznie, co dopłacasz do stawki zdrowotnej. Razem 555,77 zł. Masz małe pole manewru i możesz tę składkę pomniejszyć tylko o 16,54 zł miesięcznie, jeśli zrezygnujesz z dobrowolnej składki chorobowej. A po dwóch latach płacisz już składki w pełnym wymiarze.

Korzystanie z „ulgi na start" oznacza, że nie odkłada się składek na emeryturę lub rentę. Nie otrzyma się także świadczeń w razie choroby albo wypadku. Co prawda, w systemie składek obniżonych uprawnienie do świadczenia chorobowego wraca, ale z racji niższej składki wysokość świadczeń też będzie niższa. Pomoc dla młodych przedsiębiorców wypada więc blado. Ma sporo cech systemowego podejścia, ale jej wadą jest doraźny charakter.

Takie rozważania powinny zastąpić toczone dziś emocjonalne spory. „Ile nas będzie kosztować ten program pomocy?" i „czy budżet na to stać?" – to najczęściej stawiane pytania. Ale nie najważniejsze. Dużo ważniejsze jest pytanie o korzyści dla gospodarki i beneficjentów.

Żadna siła polityczna nie próbowała wspierać młodych ludzi na początku ich aktywności zawodowej. Wiele wskazuje na to, że takie podejście musi się zmienić. Nie wystarczy mieć dzieci. Nie wystarczy stawiać na młodzież, wspomagając ją doraźnie budżetowymi środkami. Zwłaszcza rozdawanymi zbyt szeroko, nieco bezkrytycznie, bez kryteriów zwrotu efektywnościowego. Gospodarka wymaga racjonalnego gospodarowania zasobami. Trzeba je mądrze aktywować, a wszelkie programy wsparcia podporządkować nie cyklowi wyborczemu, ale przyszłości gospodarki.

Autor jest głównym ekonomistą Pracodawców RP

Pomoc dla ludzi młodych, wchodzących w życie do 26. roku życia, do ukończenia 26 lat bez podatku PIT dla pracowników, tego 18 proc.!" – usłyszeliśmy na konwencji wyborczej PiS. Ta zapowiedź ginęła w natłoku innych: 500+ dla każdego dziecka, trzynastki dla emerytów i rencistów. Każdy z tych programów został wyceniony na ok. 10 mld zł, ale tylko w tym roku – jak dowiedzieliśmy się z ust minister finansów Teresy Czerwińskiej.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację