W ostatnim czasie opinię publiczną zainteresowało, a poniekąd zbulwersowało, doniesienie z wokandy sądowej związane z powracającym do życia, po latach hibernacji, prawem spadkowym. Przez całe lata „realnego socjalizmu" nie było co dziedziczyć, nie było zatem powodu zajmować się „nieużywanymi" regulacjami czwartej księgi kodeksu cywilnego.
Obecne zamieszanie dotyczące zachowku dla wnuka (i niezrozumiałego dla wielu pozbawienia go tego prawa przez sąd) jest dowodem na to, że prawo spadkowe wychodzi z cienia. Nie może być już wątpliwości, że staje się pilnie potrzebne dla coraz szerszych kręgów użytkowników. Coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie sprawę ze znaczenia swobodnego testowania oraz możliwości przez nie stwarzanych.
W ostatnich latach „medialną karierę" zrobiły już inne problemy prawa spadkowego, co nierzadko wymuszało podjęcie działań prawodawczych. Tak stało się w przypadku skandalicznie wąskiego – nieobejmującego nawet dziadków – kręgu spadkobierców ustawowych, a więc osób dochodzących do dziedziczenia wówczas, gdy brak testamentu (został on poszerzony w 2009 r.). Tak było przy krzywdzącej, gdyż pełnej, tj. nierzadko przenoszącej wielokrotnie wartość spadku, odpowiedzialności za długi spadkowe, jeśli spadkobierca był bierny, czyli nie złożył w krótkim, sześciomiesięcznym terminie oświadczenia o odrzuceniu spadku (zmieniono to w 2015 r.). Do mediów przedarła się także nieprzewidziana w prawie polskim, a potencjalnie użyteczna, darowizna mortis causa. W tym jednak przypadku prawodawca wyzwaniu nie sprostał i sprawa do dzisiaj nie jest dokończona.
Tym razem chodzi o „prawo" wnuka do zachowku. W mediach pojawiły się alarmujące tytuły i pełne uproszczeń oraz przeinaczeń, a nawet oczywistych błędów teksty. Ich autorzy ubolewają nad „utratą" przez wnuka jego prawa do zachowku po babce. Ma to być następstwem nieroztropnego odrzucenia spadku po matce (i babce, z perspektywy wnuka) przez matkę wnuka. Oburzenie tak samo gromkie co bezzasadne. Wnuk nie utracił prawa do zachowku w wyniku zachowania matki.
Aby nie trzymać czytelnika długo w napięciu i niepewności, przesądzić należy, że wnuki zwykle nie są uprawnione do zachowku. Prawo do otrzymania części spadku nawet wbrew woli zmarłego mają w zasadzie wyłącznie: małżonek zmarłego oraz jego dzieci. I nie jest to przypadek, ale świadome rozstrzygnięcie polskiego ustawodawcy. Ma ono swoje głębokie, a także historyczne uzasadnienie. Jest wynikiem wyważenia interesów członków rodziny zmarłego (polegających na partycypacji w spadku) i swobody przyszłego spadkodawcy dysponowania własnym przecież majątkiem mortis causa (czyli na wypadek śmierci).