Euro obchodzi 20. urodziny. Jest dziś drugą obok dolara najważniejszą walutą na świecie. Ponad 70 proc. mieszkańców strefy euro jest zadowolonych z jej stosowania – to najwyższy poziom poparcia w historii. Obszar wspólnej waluty od lat się reformuje, by nie mogło dojść do powtórki błędów polityki gospodarczej, które doprowadziły do kryzysu w krajach Południa. Do Unii Gospodarczej i Walutowej dokładane są kolejne instytucje, takie jak Europejski Mechanizm Stabilności, Unia Bankowa czy Unia Rynków Kapitałowych, które – choć wciąż dalekie od doskonałości – tworzą razem kompleksowy projekt integracyjny, zwany czasem „strefą euro 2.0". Co więcej, w wieloletnim budżecie Unii Europejskiej proponuje się wyodrębnienie specjalnych środków na strefę euro, co może stanowić zaczątek osobnego budżetu i wyraźnej preferencji dla krajów, które używają wspólnej waluty. Wkrótce może się okazać, że tylko uczestnictwo w strefie euro zapewnia pełne korzyści członkostwa w Unii.
Jeśli dojdzie do brexitu, to aż 85 proc. unijnego PKB generowane będzie właśnie w strefie euro. W kolejce do akcesji czekają kolejne kraje naszego regionu – Bułgaria, Rumunia i Chorwacja. Tymczasem w Polsce, Czechach i na Węgrzech nastroje wydają się być odmienne i żaden z tych krajów na razie nie spieszy się, aby wypełnić swoje traktatowe zobowiązanie i dołączyć do obszaru wspólnej waluty. Spoglądają na euro wciąż przez pryzmat kryzysu finansowego, który rozpoczął się dekadę temu, a także społecznej niechęci do rezygnacji z krajowej waluty, obaw przed wzrostem cen i obniżeniem poziomu życia. Negatywnym punktem odniesienia są tutaj przede wszystkim doświadczenia nadmiernie zadłużonych i cierpiących z powodu powolnego wzrostu i wysokiego bezrobocia państw Południa, ale również popularna w zachodniej Europie, choć niepoparta realnymi danymi, narracja na temat rzekomego „podwojenia się cen".
Lekcje z regionu
Warto jednak zmienić perspektywę i spojrzeć nie tylko na doświadczenia krajów, które popełniły błędy w polityce gospodarczej i mocno przez to ucierpiały (należy zresztą zauważyć, że żaden z nich nie zamierza wychodzić ze strefy euro). Nie ulega wątpliwości, że nasza gospodarka musi być bardzo dobrze przygotowana do członkostwa w unii walutowej. Ważnych lekcji oraz pozytywnych przykładów jak to zrobić, nie trzeba szukać daleko. Dostarczają ich nasi partnerzy z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, którzy do strefy euro już należą: Słowacja, Estonia, Łotwa i Litwa.
Państwa te przystępowały do strefy euro w różnym czasie. Słowacja w 2009 r., w momencie wybuchu globalnego kryzysu finansowego (wybuchł w Stanach Zjednoczonych, ale później rozprzestrzenił się na Europę); Estonia w 2011 r.– w trakcie kryzysu; Łotwa i Litwa już w zasadzie po kryzysie – w 2014 i 2015 r.
Wspólną cechą wszystkich tych krajów było to, że przed przystąpieniem do euro miały bardzo niski poziom długu publicznego, ale za to problem ze zbyt wysoką inflacją. Litwa np. zanotowała nieudane podejście do euro właśnie ze względu na zbyt wysoką inflację. W przypadku całej tej czwórki, przystąpienie do Unii Gospodarczej i Walutowej nie wywołało pogorszenia deficytu obrotów bieżących bilansu płatniczego czy wzrostu zadłużenia zagranicznego. Oznacza to, że kraje te nie powtórzyły błędów popełnionych po wprowadzeniu wspólnej waluty przez kraje Południa. W każdym z nich na dłuższą metę nastąpił znaczący spadek bezrobocia (jedynie na Słowacji bezrobocie na krótki czas wzrosło, podobnie jak w całej Europie, w wyniku globalnego kryzysu). Wpływ wprowadzenia euro na wzrost gospodarczy należy ocenić jako umiarkowanie pozytywny. Od momentu wprowadzenia euro w roku 2009 łączny realny wzrost PKB na Słowacji wyniósł 20 proc., wobec średnio 18 proc. w Polsce, Czechach i na Węgrzech – z pewnością więc wprowadzenie euro nie zubożyło Słowacji. W latach 2010–2017 kraj ten odnotował też szybsze tempo wzrostu produkcji przemysłowej (łączny wzrost o 60 proc. – wobec ok. 40 proc. w Czechach i na Węgrzech oraz 46 proc. w Polsce). Według ostatnich prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w najbliższych pięciu latach to właśnie Słowacja będzie się rozwijać najszybciej spośród całej Grupy Wyszehradzkiej. Z kolei od wprowadzenia euro w Estonii wzrost PKB wyniósł tam 28 proc., wobec 19 proc. w Polsce, Czechach i na Węgrzech. Litwa i Łotwa od czasu przyjęcia euro rozwijają się w tempie zbliżonym do średniego w Polsce, Czechach i na Węgrzech.