Premier Mateusz Morawiecki wrócił ze szczytu Unii i ogłosił kolejny triumf swoich wysiłków w kwestii osiągnięcia neutralności klimatycznej Unii w 2050 r. Wynik 1:26 jest tylko odrobinę lepszy od tego, który uzyskała premier Beata Szydło glosując, jako jedyna przeciwko pozostałym 27 członkom UE w sprawie reelekcji Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europy.
Na szczycie UE cel osiągniecia neutralności klimatycznej do 2050 poparło 26 przywódców i tylko Polska ustami premiera odmówiła podpisania porozumienia. Konkluzje szczytu brzmią jednoznacznie: „W świetle najnowszych dostępnych danych naukowych oraz wobec konieczności zintensyfikowania globalnych działań w dziedzinie klimatu Rada Europejska popiera cel, jakim jest osiągniecie neutralności klimatycznej UE do 2050 roku zgodnie z celami porozumienia paryskiego. Jedno państwo członkowskie nie zobowiązało się do realizacji celu, a Rada Europejska powróci do tego tematu w czerwcu 2020”. Oznacza to m.in. że UE będzie wdrażać zasady zawarte w tzw. European Green Deal, w tym przygotowanie do marca przyszłego roku odpowiedniego prawa pozwalającego osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r., a przejściowo zredukować o 55 proc. emisję gazów cieplarnianych do 2030 r., jednocześnie dokona przeglądu przepisów pozwalających na wycofywanie się z węgla i przechodzenie na zieloną energię.
Dlaczego nie przystąpiliśmy do pozostałych krajów członkowskich w akceptacji tego niezbędnego programu, mimo potwierdzonego faktu iż 40-50 tys. rocznie umiera z powodu fatalnego powietrza? Po pierwsze ten rząd nie ma żadnej ani krotko- ani długofalowej polityki energetycznej, a nie można za nią uważać takich frazesów jak „wydobycia węgla będziemy bronić aż do śmierci”, „węgiel to nasze narodowe bogactwo” , często powtarzanych przez rządzących polityków w okolicach Barbórki.
Po drugie, koszty przestawienia naszej energetyki z węgla, ropy i gazu na OZE są bardzo poważne (niektórzy mówią nawet o 500 mld euro), a krajowe możliwości finansowe są mocno ograniczone, m.in. z powodu transferów socjalnych.
Po trzecie, brak jest woli politycznej, a co za tym idzie brak wizji, w jaki sposób redukując energetykę opartą na surowcach kopalnianych zapewnić zatrudnienie dla górników i energetyków odchodzących ze swoich zanikających stanowisk pracy, jednocześnie tworząc nowe miejsca pracy w energetyce typu OZE.