Za atak swojego dzika na człowieka Skarb Państwa nie zapłaci

Przepisy określające odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta dotyczą wyłącznie szkód w mieniu. Dlatego mężczyzna, który stał się ofiarą ataku odyńca na ulicy swego miasta, nie dostanie odszkodowania od Skarbu Państwa.

Aktualizacja: 07.01.2016 13:03 Publikacja: 07.01.2016 12:45

Za atak swojego dzika na człowieka Skarb Państwa nie zapłaci

Foto: Fotorzepa, Maciej Kaczanowski

Stukilogramowy odyniec zaatakował Pawła S. i jego kolegę pewnego listopadowego ranka w 2009 r. Mężczyzna stracił przytomność, odzyskał ją dopiero w szpitalu. W wyniku ataku doznał poważnych obrażeń głowy, m.in. pęknięcia kości czaszki, wstrząśnienie mózgu i krwiaków. Miał też złamany obojczyk, oczopląs. Do dziś nie słyszy na prawe ucho , ma problemy z równowagą, cierpi na szumy i zawroty głowie. Od czasu wypadku leczy się stale u neurologa i laryngologa. Łączny uszczerbek na zdrowiu wyniósł 40 proc., z czego 30 proc. to uszczerbek trwały.

Za ból i utratę zdrowia Paweł S. zażądał w pozwie 150 tys. zł od Skarbu Państwa.

Dzik państwowy

Sąd Okręgowy w Krakowie nie miał wątpliwości co do odpowiedzialności Skarbu Państwa, bo jak zauważył „dzik jako zwierzę wolno żyjące jest z całą pewnością jego własnością." SO doszedł do przekonania, że szkoda jakiej powód doznał w wyniku ataku dzika była skutkiem rażących zaniedbań przy wykonywaniu władzy publicznej przez Skarb Państwa, reprezentowany przez Wojewodę. Wojewoda bowiem - działając przy pomocy odpowiednich służb Państwowej Straży Łowieckiej - sprawuje kontrolę nad dzikimi zwierzętami oraz czuwa nad tym, aby zwierzęta łowne w stanie wolnym nie wyrządzały szkód, w tym również szkód na osobie.

- Nie podjęto żadnych działań w celu zabezpieczenia terenu, aby odseparować dzikie zwierzęta od ludzi. Nie umieszczono tablic informacyjnych ostrzegających przed możliwością spotkania dzikiego zwierza. Ulica, na której doszło do potrącenia znajduje się na terenie miasta. Nie ma przy tym znaczenia, że są to obrzeża miasta położone w niedalekiej odległości od terenów zalesionych. Tym bardziej powinno się tam znajdować ostrzeżenie – stwierdził Sąd I instancji.

Zdaniem Sądu poszkodowanemu przez dzika należy się zadośćuczynienie, lecz za wystarczającą uznał kwotę 120 tys. zł i tyle zasądził od Skarbu Państwa.

Tylko szkody w mieniu

Wyrok zaskarżyła zaskarżyła Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa. Zarzuciła m.in. naruszenie przepisów prawa materialnego.

Sąd Apelacyjny w Krakowie przyznał jej rację. Przede wszystkim za błędne uznał powołanie się przez Sąd I instancji na przepis art. 2 ustawy Prawo łowieckie, według którego zwierzęta łowne w stanie wolnym, jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa. Zdaniem SA prawo własności, samo w sobie, nie rodzi odpowiedzialności po stronie właściciela. W tej samej ustawie są przepisy, które za szkody spowodowane przez zwierzęta żyjące w stanie wolnym obciążają odpowiedzialnością na zasadzie ryzyka dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich (za szkody wyrządzone przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny w uprawach i płodach rolnych – art. 46 prawa łowieckiego). Poza tym wszystkie przepisy prawa łowieckiego, a także ustawy o ochronie przyrody, regulujące odpowiedzialność za szkody spowodowane przez dzikie zwierzęta, dotyczą szkód w mieniu, a nie szkód na osobie.

Odpowiedzialności Skarbu Państwa nie da się wywieść z art. 431 kodeksu cywilnego, który przewiduje odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez zwierzę w przypadku nienależytego sprawowania nad nim nadzoru. - Wbrew stanowisku Sądu I instancji przepis ten ma zastosowanie wyłącznie do zwierząt hodowanych, nie ma natomiast zastosowania, jeżeli szkodę spowodowało zwierzę żyjące w stanie wolnym – stwierdził Sąd Apelacyjny.

Wojewoda nic nie musiał

Powód nie udowodnił także, by odpowiedzialność pozwanego Skarbu Państwa mogła wynikać z art. 417 k.c., który ustala odpowiedzialność odszkodowawczą za szkodę wyrządzoną czynem niedozwolonym, zdefiniowanym jako „niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej". Przesłankami tej odpowiedzialności musi być bezprawność działania lub zaniechania sprawcy, szkoda oraz normalny związek przyczynowy między bezprawnym zachowaniem sprawcy a szkodą.

Sąd Okręgowy upatrywał bezprawności zaniechania Skarbu Państwa w tym, że Wojewoda, jako organ nadzorujący Państwowej Straży Łowieckiej, nie podjął żadnych działań, by odseparować dzikie zwierzęta od ludzi oraz nie umieścił tablic informacyjnych ostrzegających przed możliwością spotkania dzikiego zwierza. Zdaniem Sądu Apelacyjnego Wojewoda nie miał takich obowiązków. Obowiązki Państwowej Straży Łowieckiej to wyłącznie kontrola realizacji przepisów Prawa Łowieckiego w zakresie m.in.: ochrony zwierzyny, zwalczania kłusownictwa i szkodnictwa łowieckiego; zwalczania przestępstw i wykroczeń w zakresie łowiectwa; legalności skupu i obrotu zwierzyną.

- Nie ma zatem żadnych podstaw, by obciążać Państwową Straż Łowiecką obowiązkiem zabezpieczania terenów miejskich przed dzikimi zwierzętami czy umieszczania znaków ostrzegawczych na drogach – uznał SA.

Zauważył, że ograniczanie liczebności populacji zwierząt łownych w przypadku, gdy zwierzęta stanowią nadzwyczajne zagrożenie dla życia, zdrowia lub gospodarki człowieka, należy do kompetencji kół łowieckich dzierżawiących obwody łowieckie. Koła mają osobowość prawną i mogą ponosić odpowiedzialność za swoje zobowiązania.

Z kolei obowiązek umieszczenia na drodze znaku ostrzegającego o możliwości pojawienia się dzikiej zwierzyny należy do zarządcy drogi. W granicach miast na prawach powiatu zarządcą wszystkich dróg publicznych, z wyjątkiem autostrad i dróg ekspresowych, jest prezydent miasta. W tej sprawie status drogi nie został ustalony, ale i tak miało to drugorzędne znaczenie, skoro Paweł S. nie wykazał, że pomiędzy brakiem znaku ostrzegawczego na ulicy a jego szkodą zachodził związek przyczynowy.

- Wbrew stanowisku Sądu Okręgowego z materiału dowodowego nie wynika, aby szkoda powoda powstała w wyniku bezprawnego zaniechania Skarbu Państwa, nałożonego na niego przepisem prawa. Nie została więc wykazana podstawowa przesłanka odpowiedzialności Skarbu Państwa, jaką jest bezprawność działania władzy publicznej – uznał Sąd Apelacyjny oddalając powództwo Pawła S.

Na marginesie dodał, że nie ma podstaw, by w tej sprawie zastosować art. 417

2

k.c., który dotyczy odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną zgodnym z prawem wykonywaniem władzy publicznej (tzw. szkody legalne). Sąd przypomniał, że celem tego przepisu jest zapewnienie poszkodowanym rekompensaty za szczególnie dotkliwe uszczerbki spowodowane władczą, lecz legalną działalnością jednostek państwa i samorządu terytorialnego, jeżeli przemawiają za tym normy etyczne.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 8 lipca 2015 r.  (sygn. akt I ACa 542/15) jest prawomocny.

Stukilogramowy odyniec zaatakował Pawła S. i jego kolegę pewnego listopadowego ranka w 2009 r. Mężczyzna stracił przytomność, odzyskał ją dopiero w szpitalu. W wyniku ataku doznał poważnych obrażeń głowy, m.in. pęknięcia kości czaszki, wstrząśnienie mózgu i krwiaków. Miał też złamany obojczyk, oczopląs. Do dziś nie słyszy na prawe ucho , ma problemy z równowagą, cierpi na szumy i zawroty głowie. Od czasu wypadku leczy się stale u neurologa i laryngologa. Łączny uszczerbek na zdrowiu wyniósł 40 proc., z czego 30 proc. to uszczerbek trwały.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona