Myśli pan, że jak to będzie wyglądało, w sensie kalendarzowym? Że kiedy premier ogłosi termin wyborów i zacznie się właściwa kampania, np. czy jakaś większa konwencja czy spotkanie, na którym byłyby przedstawione te rzeczy, o których pan mówi, byłaby jeszcze w wakacje, czy na początku września, pod koniec sierpnia?
To są decyzje już takie taktyczne. Natomiast sądzę, że jeżeli chodzi o sierpień, to jednak uwaga Polaków w tym warszawiaków, będzie w dużej mierze skupiona na wakacjach, na odpoczynku, więc to też trzeba uszanować. Byłoby źle, gdyby ta kampania merytoryczna i taka mocno związana z konkretnymi obietnicami, trafiła w pewną próżnię, jaka jest naturalnie w okresie sierpnia i wakacji. Więc sądzę, że intensyfikacja nastąpi pod koniec sierpnia, a szczególnie intensywny będzie oczywiście ostatni miesiąc, jeżeli chodzi o takie utrwalenie tego, co chcemy warszawiakom powiedzieć. Ale szczerze mówiąc wykonaliśmy już przez - Rafał przez pół roku, ja przez ostatni rok, bo przecież ta decyzja Nowoczesnej była w czerwcu tamtego roku - bardzo dużo pracy na spotkaniach z mieszkańcami, z różnymi grupami, społecznościami, więc myślę, że to też da swój efekt.
A też pytanie jest, czy to, że wybory prawdopodobnie - chociaż nie znamy jeszcze decyzji premiera Morawieckiego - pierwsza tura będzie 21 października, a druga tura 4 listopada, to czy w tej drugiej turze myśli pan, że frekwencja wyborców będzie niższa przez to, że to będzie prawdopodobnie tuż po Wszystkich Świętych? Myśli pan, że tu jest jakieś zagrożenie, jeśli chodzi o frekwencję?
To byłby niezły termin, bo druga tura 4 listopada oznaczałaby jednak pewną mobilizację zwolenników kandydatów. To jest trochę ryzyko, dlatego będziemy apelowali do warszawiaków, do osób, które mieszkają w Warszawie, ale rodziny mają poza Warszawą, żeby na te wybory wróciły i w ogóle wzięli udział w wyborach. To jest jednak ważne, bo ten, kto głosuje, to decyduje mimo wszystko, więc ta kampania profrekwencyjna będzie też elementem naszych działań.
Wpis Trzaskowskiego lekcją z "prekampanii"
Nie jest łatwo, inaczej, niż w przypadku wyborów, np. pamiętam wybory prezydenckie w 2010 roku, że była wtedy taka akcja, żeby głosować na Opener'ze na Bronisława Komorowskiego, kampania Bronisława Komorowskiego miała taką akcję, bo wtedy to się zbiegało z wyborami i chyba z pierwszą czy z drugą turą. Ale oczywiście w wyborach samorządowych tak łatwo zabrać zaświadczenie czy się przerejestrować nie jest, więc 4 listopada rzeczywiście to będzie wymagało jakiegoś wysiłku.
Ale to dobra wiadomość jest taka, że widzimy z badań warszawiaków, z rozmów z nimi, to ktoś, kto już mieszka w Warszawie, nawet tylko kilka lat, jednak identyfikuje się z miastem i identyfikuje się z jakością życia, więc myślę, że będzie dobrym pomysłem namawianie tych osób, które w Warszawie czasowo np. przebywają, żeby zagłosowali, niezależnie od tego, że będziemy też namawiali samych warszawiaków. Na szczęście takie poczucie lokalności, sąsiedzkości, wpływu na swoje sprawy, jest w Warszawie dość silne, więc myślę, że nie będziemy mieli - i my, i PiS - kłopotu z zachęceniem naszych zwolenników do tego, żeby w wyborach wzięli udział.
Skoro już o zachęcaniu mowa, to wiadomo, trwa "prekampania", nie kampania i uwaga wyborców pewnie większej liczby wyborców jest skierowana gdzieś indziej, ale czy myśli pan, że taki wpis na Facebooku, jak wpis o Bronisławie Geremku, który napisał Rafał Trzaskowski w piątek, który był mocno wyśmiewany przez ostatnie dni, myśli pan, że to pomoże? Czy raczej zaszkodzi?
Ja bym raczej zadał pytanie osobom, które się z tego wyśmiewały, z czego się śmieją, bo mamy kandydata na prezydenta, który zna kilka języków, który dobrze porusza się w świecie Unii Europejskiej, który jest warszawiakiem z długimi tradycjami i jeżeli śmiejemy się z takiej osoby, jako kandydata na prezydenta Warszawy, to coś jest z nami, jako społeczeństwem nie w porządku i z osobami, które robią z tego "bekę"...
Myślę, że szyderstwo się tyczyło stylu.
No, nad stylem można polemizować, ale tak naprawdę, sięgając głębiej, to jest pytanie, czy ktoś, kto legitymizuje się dobrym wykształceniem, czy też pewnym obyciem, ma być z tego powodu... ma być gorszy, niż na przykład... nie wiem... politycy PiS-u, którzy po prostu słyną głównie z chamstwa i krótkich i cierpkich wypowiedzi. Ja zupełnie tutaj nie rozumiem tego, co...
Przeczytaj komentarz: Czy Geremek na obrazie Rembrandta skusi wyborców?
Ale myśli pan, że na tym etapie to coś zmieni? Bo jest tak, że dziennikarze, komentatorzy, ja też staram się bardzo ostrożnie do pewnych spraw podchodzić, skupiając się właśnie na takich rzeczach, które są w mediach społecznościowych itd., no ale jednak w mediach społecznościowych też toczy się jakieś ustawianie opinii o kimś, o kandydatach, o politykach. Więc myśli pan, że rzeczywiście... czy pan to bagatelizuje?
Nie nie, ja uważam, że to jest taki sygnał, że trzeba bardzo mocno zwrócić uwagę na prostotę, na prosty przekaz, na to, żeby po prostu komunikować się w sposób, który nie budzi podejrzeń, że ktoś może się wywyższać np. itd. To jest jakaś lekcja też, którą trzeba z tej "prekampanii" wynieść.
Jeszcze jeśli chodzi o "prekampanię", to jeszcze jedna rzecz - uważa pan, że po tych kilku miesiącach współpracy z Platformą, jest pan w ogóle zadowolony z tej decyzji wtedy podjętej, najpierw Ryszarda Petru, a później Katarzyny Lubnauer, o sojuszu z Platformą, który zaczął się tu, w Warszawie?
Tak, jestem zadowolony, bo oczywiście można było doprowadzić do tego, żeby moje ego zwyciężyło nad rozumem, i wtedy ciągle byłbym pewnie kandydatem Nowoczesnej na prezydenta Warszawy, ale myślę, że ja podjąłem dobrą decyzję i jako Nowoczesna podjęliśmy dobrą decyzję, wchodząc w Koalicję Obywatelską, bo ona zwiększa prawdopodobieństwo i na wygraną w Warszawie, i w innych miastach. To nie jest łatwa koalicja, oczywiście, bo żadne porozumienie nie jest łatwe, trzeba do niego dochodzić, trzeba go potem dotrzymywać, natomiast z politycznego punktu widzenia i takiego rozsądku też to jest jednak wartość. Uważam, że wykazaliśmy się tutaj pewnym rozsądkiem i mądrością, zakładając tę koalicję.
Dowiedz się więcej: Jaki o wpisie Trzaskowskiego o Geremku: Ego do Księżyca
"W politykach dojrzewa poczucie, że trzeba przyjąć ustawę o związkach partnerskich"
Jeszcze jest, przechodząc do innych spraw, kilka miesięcy temu Nowoczesna przedstawiła swój projekt ustawy o związkach partnerskich, pan nad nim oczywiście współpracował z posłanką Moniką Rosą. I też pytanie, czy ma pan jakieś wrażenia po tych paru miesiącach dyskusji, która się zaczęła, wokół tego projektu? Czy jest jakiś wniosek strategiczny, coś właśnie w tej kwestii związków partnerskich pana zaskoczyło?
Myślę, że to, co było istotne w złożeniu tego projektu i tej propozycji, to jest to, że on trochę wpłynął na to, co obserwujemy w tej chwili w wielu polskich miastach. Bo mamy parady i marsze równości w miastach, w których wcześniej nie było, np. Rzeszów, Opole czy Częstochowa. I mamy taką dyskusję dużo bardziej otwartą na temat tego, dlaczego ta ustawa jest potrzebna. Przesunięto ją na trochę inny poziom, tzn. to już nie jest dyskusja pod tytułem "przeciwnicy LGBT i gender kontra różowi czy też tęczowi wojownicy". Tylko to jest kwestia dyskusji, w jaki sposób rozwiązać i rozstrzygnąć kwestie, które są istotne dla znacznej części polskich obywateli. Myślę, że to się zmieniło i to jest sensowne. Mam zresztą poczucie, że homofobia jest udawana i na pokaz bardzo często, natomiast w politykach też dojrzewa poczucie, że trzeba wreszcie tę ustawę przyjąć.
Bo politycy Platformy, np. Sławomir Nitras ostatnio w piątek, w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", mówili, że kiedy Platforma, czy w sensie że kiedy opozycja będzie rządzić, to związki partnerskie zostaną zalegalizowane - tak mówił Sławomir Nitras. Ale np. uwaga na sondaże, pamiętam w ubiegłym tygodniu pojawił się taki sondaż, pokazujący, że to poparcie dla związków partnerskich wcale jakoś bardzo się ostatnio przynajmniej nie zmieniło - spada liczba przeciwników, ale liczba zwolenników jakość szczególnie nie rośnie.
No ale spada liczba przeciwników. I z tego myślę, że też można wyciągnąć wnioski. Zresztą zmiana społeczna czy zmiana w polityce czasem wymaga odwagi. Właśnie takiej odwagi, której brakowało Donaldowi Tuskowi w czasach tej "ciepłej wody w kranie" i myślę, że tak jakby na to patrząc z punktu widzenia takich wartości państwa, które jest dobrze rządzone, no to ta ustawa powinna być przyjęta i źle by się stało, gdyby politycy PiS-u po prostu atakowali ją tylko i wyłącznie z punktu widzenia tego, że ponieważ zgłosiła ją opozycja, to będziemy ją atakowali. Dlatego że sądzę, że wśród gejów i lesbijek są też i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości.
Rozmowa ze Sławomirem Nitrasem: Wyborcy stali się wybredni
Do kampanii w Warszawie, do innych tematów będziemy wracać na łamach "Rzeczpospolitej". Bardzo dziękuję za rozmowę. Moim i państwa gościem był Paweł Rabiej, kandydat Nowoczesnej na wiceprezydenta Warszawy, członek komisji weryfikacyjnej.
Dziękuję.