W przyszłą sobotę, 21 kwietnia, Związek Nauczycielstwa Polskiego organizuje ogólnopolską manifestację pracowników oświaty. Odbędzie się przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej przy al. Szucha w Warszawie. Nauczyciele mają dość niskich zarobków, złego, w ich ocenie, ministra, zmian bez akceptacji nauczycieli i niszczenia ich statusu zawodowego.
Zbyt niskim, zdaniem pracowników oświaty, podwyżkom poświęcone było środowe posiedzenie zespołu Rady Dialogu Społecznego. Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego zaprezentowali wspólne stanowisko, domagając się dialogu dotyczącego przyszłorocznych podwyżek i spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. Ministerstwo Edukacji Narodowej zaplanowało stopniowy wzrost nauczycielskich wynagrodzeń w ciągu trzech lat o 15 proc., począwszy od kwietnia tego roku. Zdaniem związkowców nie są wystarczające.
- Nie można bagatelizować faktu, że początkujący nauczyciel ma wynagrodzenie porównywalne do pensji sprzątaczek czy pomocy kuchennej. Lada moment może pojawić się problem z pozyskiwaniem młodych do pracy, gdy zaoferujemy mu nie tylko 2400 zł brutto wynagrodzenia, ale też ostatnio wprowadzone przeszkody w awansie zawodowym oraz brak stabilizacji zawodowej przez pierwsze dwa lata zatrudnienia – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP. I dodaje, że zdaniem pracowników oświaty podwyżki powinny być uzależnione od wzrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.
Czary goryczy dopełniają tzw. godziny karciane, które wprawdzie MEN oficjalnie zniósł, ale przybrały formę zajęć wyrównawczych i kół zainteresowań, prowadzonych w ramach wolontariatu. Temu zagadnieniu poświęcone było z kolei środowe posiedzenie połączonych Sejmowej Komisji Edukacji oraz Samorządu Terytorialnego.
- Od stycznia monitorowana jest organizacja pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Zbiorcze dane z poszczególnych województw zostaną przekazane do ministerstwa przez kuratorów oświaty do 30 kwietnia – zapowiedziała Marzena Machałek, wiceminister edukacji, przedstawiając informację MEN.