Ocena skutków reformy systemu edukacji drastycznie różni się w zależności od tego, kto jej dokonuje – rząd i posłowie Prawa i Sprawiedliwości czy też opozycja i związkowcy. Tak wynika z posiedzenia połączonych sejmowych komisji: Edukacji, Nauki i Młodzieży, Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.
– Naprędce przygotowywane podręczniki i podstawa programowa zawierają błędy i luki. Część uczniów nie miała podręczników jeszcze w październiku. W najtrudniejszej sytuacji są siódmoklasiści, bo podstawa programowa jest niespójna – zauważyła Urszula Augustyn, posłanka Platformy Obywatelskiej. I dodała, że uczniowie klas siódmych mają prawie 40 lekcji tygodniowo.
– Część treści z siódmych i ósmych klas, które zostały przeniesione z gimnazjum, powinna wrócić do liceum – przyznał Lech Sprawka, poseł PiS. Ale dodał, że winni są i obecnie rządzący, i poprzednicy, którzy również błędnie sformułowali podstawę programową.
Są i tacy posłowie, którzy wad w podstawie programowej nie widzą.
– Choć zmieniły się podstawy programowe, nauczyciel historii nie naucza innej historii niż przed reformą – podkreślał Dariusz Piątkowski, poseł PiS.